Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2007, 20:34   #6
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Wystarczy krótka chwila, aby świat, jaki znaliśmy, życie jakie toczyliśmy dotychczas, wywróciło się do góry nogami. Chwila, w której zwykle wieczorne zakupy zamieniają się w krwawą rzeźnie naszpikowaną dźwiękami wystrzałów oraz jękami konających grzeszników…

Wszystko działo się cholernie za szybko, za szybko jak dla Rafała. Miała to być jedna z wielu podobnych „nauczek”, jaką razem z chłopakami dawali niepokornym handlowcom za niepłacenie podatku za ochrony. Chciał już z tym skończyć, zaszyć się gdzieś w górach, odcinając tym samym od przestępczej przeszłości – Tak, chciał z tym skończyć raz na zawsze, ale nie mógł, jeszcze nie. Wisiał grube pieniądze mafii, a ta zamierzała wyegzekwować cały dług co do grosza, korzystając z jego usług. Nie miał wyboru, a teraz czuł, że wpadł w najbardziej śmierdzące gówno w swoim życiu.

Pieprzony kaznodzieja pojawił się znikąd i rozwalił Sławka bez żadnego ostrzeżenia, robiąc mu z brzucha ser szwajcarski…a on nawet nie zdążył zareagować. Dopiero, gdy ksiądz schował się za kolumną, Rafał zaczął krzyczeć i strzelać bez opamiętania, tworząc jedynie kolejne wyrwy w betonowym słupie.

- Za te dziewczynę z parku. I kosz róż, gnoju... – Słowa kobiety zmroziły mu krew w żyłach. Pamiętał wszystko jakby to było wczoraj: park, młodą dziewczynę, nawet róże… a potem poczuł jedynie coś przypominającego silne uderzenie w tył głowy i było to ostatnie uczucie w jego bezwartościowym życiu.

****

Gdy ostatni z trójki mężczyzn stojących przy kasie z wbitymi w kark nożyczkami upadł powalony przez Sonię, nastała chwila względnej ciszy przerywana jedynie jękami konaniem draba i łkaniem jakiejś kobiety.


Blanka zrobiła to. Zakończyła swoją osobistą vendettę, jej przyjaciółka została pomszczona. Ale czy to był koniec jej misji? Na świecie było jeszcze wiele pokrzywdzonych kobiet.

-Giń szmato! – Usłyszała piskliwy krzyk za plecami. Momentalnie odwróciła się w stronę napastnika…młody rudowłosy chłopak, który nie miał pewnie dwudziestki, mierzył do niej z rewolweru. Był przerażony, cały się trząsł z emocji – pierwszy raz widział czyjąś śmierć. Zamknął oczy i krzyknął…Blanka wiedziała, co teraz nastąpi. Strzał, od którego nie zdąży się uchylić.


Znak od Boga nie inaczej - był już tego pewien. Gdy ukrył się za kolumną, usłyszał serie wystrzałów i dźwięk szamotaniny. Najwyraźniej nie tylko on odpowiedział na wezwanie Najwyższego.

Gdy był gotów, wyłonił się zza słupa, poszukując swoim zimnym wzorkiem kolejnych grzeszników, których powinnością jest stawić się przed srogim obliczem Pana. Pozostała dwójka bandziorów, stojących przy kasie leżała już w kałuży krwi. Ktoś za niego wymierzył im sprawiedliwość. Usłyszał krzyk i cała jego uwaga powędrowała w stronę ryżego chłopaka, który celował z broni do schylonej kobiety.


Sonia, Kasia


Bezpieczeństwo, tym jednym słowem można by opisać to, co czułyście przez kilka chwil leżąc razem na ziemi. Coraz cichsze jęki wspólnie powalonego zbira były niekończące się tortury. – Kiedy on już przestanie – pomyślała z nadzieją Sonia i jak na komendę odgłosy umierającego ustały na zawsze zapadając w pamięci kobiet, a młoda dziewczyna natychmiast pożałowała swoich myśli. Sonia wiedziała, że nie jest to koniec. Był przynajmniej jeszcze jeden napastnik. Wtedy usłyszały krzyk i wystrzały…
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 03-10-2007 o 20:45. Powód: bo kursywa nie była zbyt pochylona
mataichi jest offline