Stał spokojnie, nie okazując żadnego wrażenia, czy oszołomienia przekazanymi informacjami. Jedynie na wieść o podburzeniu drwali i napadzie na poborcę podatkowego pozwolił, by wyraz słusznego oburzenia pojawił się na jego twarzy.
- To straszne, co powiadasz, wasza książęca mość. To wprost niesłychane...
Zachował kamienną powagę, chociaż przez moment wyobraził sobie, jak musiała wyglądać twarz księcia w chwili, gdy usłyszał ową wieść. A był to widok zabawny...
- Czy to możliwe, wasza książęca mość, byśmy zapoznali się z owymi raportami, o których wspomniał sir Edgar? - spytał uprzejmie. - I czy możemy porozmawiać ze szlachetnym rycerzem sir Mordimerem?
- Otrzymane w ten sposób informacje z pewnością byłyby bezcenne... - dodał, sam niezbyt wierząc we własne słowa.
"Tłum szpicli i donosicieli i mają tylko nazwisko" - westchnął w duchu. - "Pewnie raporty warte mniej, niż pergamin, na którym zostały spisane. Strata czasu.Lepiej byłoby pogadać z sir Edgarem przy piwie, bez towarzystwa księcia."
- I jeszcze jedno, sir Edgarze - spojrzał w stronę zastępcy księcia. - Kim są owi zakapturzeni, o których wspomnieliście...
"Pewnie imć Guido ma w zamku swoich ludzi. Przekupił kogoś trzeba i wszedł i wyszedł bez większych problemów" - pomyślał. - "A o nas pewnie jutro będzie wszystko wiedział..." |