Stan Hamilton - Ja nazywam się Stan, Stan Hamilton... Jestem Chemikiem- Stan nadal nie mógł dojść do siebie. Nie stał w miejscu, krążył dookoła karetki, nie mógł się napatrzeć na ten cały cudowny sprzęt...- Co więcej... Nie do końca znam miejsce swojego pochodzenia, bowiem przez większą część życia podróżowałem. Byłem w Miami, Nowym Yorku, nawet w Detroit. Zjechałem niemal całe Stany... no i cóż. Dorywczo pomagam ludziom, sprzedaję lekarstwa, medpaki i inne takie chemiczne świństwa, w których się babram. Jestem tu z powodu, który może nam przysporzyć kłopotów, ale póki co nie mam co o tym gadać, bowiem jestem zbyt szczęśliwy... z tego cacka- poklepał karetkę po masce.
- Fajno- zagryzł wargi Chemik.- Zakończyliśmy para... patafialne kółko zwierzeń, ruszmy tyłki, nim gangerzy wrócą. Może ruszmy do tego twojego kumpla, mało przyjaznych dusz w dzisiejszych miastach... spróbować nie zaszkodzi... |