Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2007, 12:57   #3
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Isseno

Prawie wszyscy archejczycy rozeszli się już, zostało tylko kilka osób. W tym dwumetrowy andryl, o blado czerwonej skórze. Był ubrany przeciętnie - w dobrą, czarną koszulę i porządne szare spodnie. Na pierwszy rzut oka się nie wyróżniał.
Patrzył swoimi dwukolorowymi oczyma w zbliżający się cień Rioco. Jego ostatnia szansa. Nie miał pojęcia co zrobić aby do nich dołączyć, właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiał. Tak poprostu zacznie iść z pielgrzymką? Domyślał się, że będzie musiał porozmawiać z jakimś przywódcą grupy. Związał białe włosy w mały kucyk i założył na głowę jasną chustę. Wciąż patrzył na cień. Myślał o życiu i śmierci, może Marathoonth rzeczywiście przedłuży mu życie... Nie, był andrylem, wszystko zależało od szczęścia, mógł umrzeć następnego dnia lub przeżyć jeszcze ponad setkę, a cień nie miał na to wpływu. Przynajmniej Isseno tak uważał.

Westchnął.

Nie chciał o tym myśleć, musiał zająć się czymś innym. Miał jeszcze czas, zanim księżyc zasłoni słońce. Odwrócił się i poszedł do karczmy w której wcześniej wynajął pokój. Musiał w końcu zabrać swoje rzeczy zanim ruszy z pielgrzymką. Chociaż tak naprawdę bardziej musiał się napić, a może przy okazji ograć jakiegoś frajera w "3,6,9"...
 
Julian jest offline