Piotr Konaszewicz Sahajdaczny:
Podniowszy głowę zadowolony, nim przemówił najpierw spojrzał na Jaceka, poczym począł prawić: Nie wątpię w twe słowa Bracie Mariuszu, bo widze, że z duszy szczerej płyną. Skroś przy boku naszym walczył już wiele razy i posłuch masz tak duży to pewnikiem na Esasuła Cię mianując głupoty nie poczynię. Podczas wieczerzy porozmawiamy o reszcie. Jacek Nierodowicz- Brodawka:
Widać że gniewny, bo cały poczerwieniały, zatykając się rzucił: Zbratałeś się z tym psem by atamanem pozostać, kto przeciwny temu by Piotr nami wodził niech za mną pójdzie i na tę schadzkę nie rusza.
Wtem ruszyła za nim rzesza jego stronników tak, że z jedna trzecia kozaczyzny uszła z pola. Brodawka zawrócił jeszcze na chwile konia i poglądając Panu Mariuszowi głęboko w oczy zakrzyczał: Zapamiętam ja Ciebie!!!
A krzyk był tak gniewny, że nie jeden kozak się przeląkł widać było, że znaczy ten jegomość bardzo wiele na siczy.
Piotr Konaszewicz Sahajdaczny:
Nie zwracając uwagi na wściekłego Jacka. Zwrócił się do Pana Mariusza: Teraz ty mój kompan i polegać na tobie będę obierz tędy i 2 setników ze swoich kompanów, bo znasz ich pewnikiem lepiej niżeli ja. Póki, co prowadź jednak na wieczerze którąś nam obiecał. Obóz:
Zadziwił się nieco takimi szybkimi rozmowami cały tabór. Przygotowania wrzały. Ławy były już zastawione a Pan Władimir pewnikiem szykował mowę powitalną dla wjeżdżającej starszyzny kozackiej. Przy stole siedział również Piotr Rosiński zaproszony pewnikiem z uwagi na trunki, ale była to dla niego również doskonała okazyja by na siebie uwagę wodza wyprawy zwrócić.
__________________ W ferworze walki, na polu bitwy jakim jest życie obronną ręką wychodzą tylko Ci, których serca nie potrafią klęknąć przed nieprawością. |