Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2007, 18:02   #4
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Paul spokojnym krokiem podszedł do jednego z garaży znajdującego się na terenie fundacji i otworzył go. Zapalił światło i spojrzał z dumą na swój samochód. Bentley S1 Continental, przed nim miał tylko jednego właściciela. Pewną starszą kobietę z Cork, która sprzedała go mu w roku 1978. Sam samochód był wyprodukowany w roku 1959 i kupiony wtedy za około 13 tysięcy dolarów. Dantez zapłacił za niego 50 tysięcy, ale potrzebował samochodu w idealnym stanie.

Otworzył drzwi kluczykiem i wsiadł do środka. Wnętrze nie zmieniło się od roku 1959, przynajmniej na pierwszy rzut oka. W schowku kazał zamontować najnowszy odtwarzacz płyt CD. Stare radio na kasety było dobre, ale trzeba było iść z duchem czasu. Jednak widoczna zmiana była by profanacją, lepiej było wydać trochę więcej i zachować pozory. Otworzył schowek wyjmując stamtąd czarne rękawiczki i wkładając do odtwarzacza nową płytę, zapalił silnik i powoli wyjechał z garażu. Zaciągnął hamulec ręczny i wysiadł z samochodu aby zamknąć garaż, potem wrócił do samochodu, zapalił światła i ruszył w stronę bramy wyjazdowej.

Samochód wypełniła muzyka zespołu Queen. Niektórym pewnie się wydawało, że to powinien być Vivaldi, Schubert albo Mozart, ale muzyka klasyczna nigdy mu nie leżała, lubił ją posłuchać raz od wielkiego dzwonu, ale nic więcej. Jednak te najnowsze zespoły fascynowały go, zarówno muzyka jak i sposób życia artystów. Dekadencja prowadząca do śmierci, pewnie nawet Rzymianie nie wymyślili by czegoś takiego.

Wyjechał na ulicę i włączył się do ruchu, Freddy Mercury zaczął śpiewać "Who wants to live forever". Tremer uśmiechnął się lekko i powiedział -Ja -

Zaparkował swój samochód na ulicy Ruperta, do spotkania z Vadiel zostało mu jeszcze trochę czasu, a nie pokaże się tam z pustymi rękami. Ominął grupkę młodych mężczyzn i kobiet udających się na zabawę z okazji dnia świętego Patryka. Ciekawe czy wiedzieli, dlaczego się bawią? Niedługo duchy miały utracić swoją władzę nad światem, jak wierzyły dawne ludy. Wampir nacisnął na klamkę drzwi do kwiaciarni i wszedł do środka. Była to rodzina kwiaciarnia o długoletniej tradycji. Normalnie powinna być już dawno zamknięta, ale Tremer był bardzo dobrym klientem i dawał duże napiwki za swoje zamówienia.

-Dobry wieczór moje nazwisko Dantez ... - powiedział do młodego sprzedawcy

-A tak, pańskie zamówienie już jest. Proszę poczekać - młodzieniec poszedł na zaplecze i przyniósł kwiaty w ciemnym wazonie. Wyjął je i przygotował. Paul wyjął swój portfel wyliczył należność za kwiaty, dodał trochę pieniędzy "za fatygę" dla właściciela i po namyśle kolejny banknot dla młodzieńca. Podniósł swoje kwiaty i wrócił do samochodu.

Przejazd pod budynek rady miasta nie zajął wiele. W nocy zazwyczaj było pusto, a w takie święta można było urządzać wyścigi. Zaparkował swój samochód, zabezpieczył i zamknął go.

Chwilę później szedł za milczącym ochroniarzem. Ten pokazał mu odpowiednie drzwi i odszedł. Paul wszedł do pokoju. Stojące tam osoby spojrzały na niego. Ubrany był w ciemno - zielony garnitur, czarną jedwabną koszulę i skórzaną kurtkę tego samego koloru. W ręku trzymał bukiet 10 róż niebieskiego koloru. Ukłonił się lekko wszystkim zebranym. Nathaniela już znał. Poza tym znajdował się tutaj Miranda Blacksmith, o której słyszał co nieco, ostatnią obecną w pokoju była Vadiel Delacrua i to w jej stronę skierował Paul swoje kroki.

-Pani Delacrua piękna jak zawsze. Niech pani w dowód uznania i na znak dobrej współpracy przyjmie odemnie ten oto bukiet róż - powiedział wyciągając go w jej stronę
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline