No i stało się...
Co prawda nie wszyscy jeszcze przyszli, ale to i tak nie miało już znaczenia. Teraz dopiero zrozumiała, że podświadomie naładowała się pozytywną energią, aby przygotować się na TO.
Dwóch Tremerów a jeden gorszy od drugiego, nic gorszego już dziś jej chyba nie spotka. Cały czar dzisiejszego święta prysł. Została pustka. Pustka? Ależ nie, w żadnym wypadku!
Krew zawrzała dając znać o piętnie klanu Brujah. Mira zacisnęła zęby i odpięła guzik przy żabocie białej koszuli.
- Przeklęci Tremerowie, dupowłazy! - pomyślała uśmiechając się na całą sytuacje. A uśmiech wyszedł jej całkiem naturalnie. W takich sytuacjach ratowała ją już tylko poza i bardzo ważny cel. W istocie był na tyle ważny, że nawet przyćmiewał obecność tych... hmmm... jaszczurek. Prawdę mówiąc było coś jeszcze - ciekawość.
Miranda modliła się, aby przyszedł ktoś jeszcze. Byle kto, tylko nie z tego... klanu. Nazewnictwo w tym przypadku doskonale odzwierciedlało prawdę o Nich.
Skupiła się w sobie i we względnym spokoju obserwowała rozwój sytuacji. Nie przedstawiła się, nie była w stanie w tym momencie wydobyć z siebie słowa. |