Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2007, 20:59   #9
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Dzwi knajpy głośno zaskrzypiały kiedy Isseno je otworzył. Wszedł powoli do obskurnego wnętrza zamykając za sobą drzwi ze skrzypem i hukiem. Wewnątrz było brzydko i pustawo ponieważ głowny trzon pielgrzymki jeszcze nie przybył a większość mieszkańców zajmowała się właśnie swoimi interesami. Zresztą jaki pielgrzym chciałby się zatrzymać w takim beznadziejnym miejscu mając do wyboru tak dużą ilość wolnych pokoi gościnnych w domach mieszkańców portu? Nawet Isseno który ostatnio sporo oszczędzał na wygodach wynajął pokój tylko po to, żeby zostawić tam swoje rzeczy. Jednak na jedno w karczmie narzekać nie można było - na alkohol, nie był zły ani drogi, chociaż wciąż nie taki jak w lepszych karczmach. Podszedł do drewnianego "baru" podstawiając sobie nogą krzesło z pobliskiego stolika i usiadł.
- Miodu. - Powiedział rzucając na ladę monetę.
Spory człowiek stojący za barem bez słowa zwinął monetę z lady kładąc przed andrylem resztę i jego miód. Isseno niedbałym ruchem zebrał pieniądze do sakiewki nawet ich nie przeliczając. Stary nawyk z dawnych lat którego nie mógł się pozbyć, mimo że liczył się teraz dla niego każdy grosz. Kiedyś takie drobniaki się nie liczyły, a teraz liczył głownie na nie. Niewiele oszczędności mu zostało. Czego nie przegrał, to wydał na dotarcie w to miejsce. Sączył powoli miód rozglądając się po karczmie lecz nie dostrzegł niczego co mogłoby zająć jego uwagę. Znowu rozmyślał. Nienawidził tego.
- Jeszcze raz to samo.
Moneta wylądowała na ladzie.

Isseno szybko zszedł po schodach ze sporą skórzaną torbą zarzuconą na ramię i małą walizką w ręce. Nie miał tam wiele, głównie notatki, trochę ciuchów i kości. Wyszedł z budynku delikatnie skłaniając głowe w kierunku karczmarza który odprowadził go dziwnym wzrokiem.
Przeciskał się powoli przez zatłoczone ulice. Krzyki straganiarzy i przekupek mieszały się z muzyką ulicznych grajków i ogólnym hałasem tłumu. Jeśli w każdym mieście mieli ich tak przyjmować, to Isseno sam nie wiedział czy się cieszyć z ciepłego przyjęcia czy martwić się tłokiem. A może to pielgrzymi powodowali ten tłok? W każdym razie miał nadzieję, że pielgrzymka nie będzie przechodzić przez żadne inne miasto. Nie tylko z powodu tłoku. Szczęśliwie, zachowanie wszystkich w mieście umacniało go w przekonaniu, że tak też będzie.

Gdy wreszcie doszedł spowrotem do miejsca gdzie przybijały barki widział już wyraźnie cień księżyca sunący spokojnie po tafli wody. Położył torbę i walizkę na ziemi koło grupy czekającej na pielgrzymkę, aby do niej dołączyć i usiadł na nich. Widząc jak wielu archejczyków chce dołączyć, uznał że będzie po prostu szedł za tłumem i jakoś przez to przejdzie. W oczekiwani wpatrywał się w wodę. Nie miał w końcu nic innego do roboty.
 
__________________
Watch your back,
shoot straight,
conserve ammo,
and never, ever, cut a deal with a dragon.
Julian jest offline