Senne koszmary ścigają wielu ludzi także i na jawie. Z Patrizią nie było inaczej. Sen niekiedy przechodził w wizje, męczące spokojny umysł. Wspomnienia bywają bolesne, szczególnie te, które dotyczą wcześniejszego życia.
***
Korek.
Wszędzie tłumy.
Taksówka jechała powoli, przesuwała się w kolejce dziesiątek samochodów zmierzających w stronę centrum uroczystości. Patrizia leniwie siedziała z tyłu przyglądając się ludziom przemierzającym w pośpiechu ulice. To dziwne, ze takie zwyczaje potrafią trwać wiekami bez zmian. Ludzie się nie zmieniają tak łatwo - głupi jak przed wiekami. Tacy byli i takimi zostaną.
Pospiesznie weszła po schodach, echo jej obcasów niosło się po marmurowych posadzkach. Zmierzała wprost do wyznaczonego miejsca spotkania. Zapukała i nie czekając na odzew weszła do środka. Nie zwykła liczyć się ze zdaniem obcych ludzi. Być może konwenanse nakazywałyby kurtuazję, ale w końcu otrzymała już nieoficjalne zaproszenie. Po co więc zmuszać kogoś by zapraszał ją powtórnie? Ku jej zdziwieniu zastała tam tylko kilka postaci, które wyraźnie zdążyły się już zapoznać. -Wybaczcie mi, moi mili, spóźnienie. Doprawdy szalony mamy dziś wieczór... - zdjęła z siebie długie jasnoszare futro i podeszła do stoły przy którym zgromadzili się zainteresowani. - Nazywam się Patrizia Noth. - omiotła spojrzeniem zgromadzonych - Czy mogę usiąść? |