Stan Hamilton
Czy choć raz nie mogło być tak, jak być powinno?
- Możemy pogadać...- wycedził Chemik, choć wcześniej szybkim susem przeskoczył na drugą stronę, starając się oskrzydlić tego "dezertera", jak nazwał go w duchu po wyglądzie. Kristoff stał z lewej, Stan ze swym Dester Eaglem z prawej, reszta, jak miał nadzieję, już tu idzie, by wspomóc ekipę ogniem.
- Powiedzmy sobie, że grożenie nam w twojej sytuacji jest nietaktowne- skoro ten koleś nie strzelał, nie ma szans. Trzeba stopniować emocja, dać mu do zrozumienia, że nie ma szans... - My z kolegą chętnie porozmawiamy. Ale najpierw mamy propozycję: rzuć broń. Bez żelastwa w ręku rozmawia się o wiele łatwiej... Tym bardziej, jeśli dźwiga się gnata, który bez problemu przeleciałby przez ścianę tej chatynki, jak również rozorałby twój łeb. To opuść broń i powiedz nam, co tu robisz i gdzie zastaniemy Toma. Rozumiesz?- zawiesił broń Stan i czekał... |