Młodzieniec uśmiechnął się do Kastylijczyka.
-Rzeczywiście chwilowo nie wiążą mnie żadne terminy więc czasu mam pod dostatkiem. A w kompanii zawsze raźniej. Zaszczycony będę mogąc towarzyszyć tak zacnemu szermierzowi. Zwłaszcza, że i tak miałem zamiar udać się niedługo do któregoś z miast, zbyt długo byłem w podróży trzeba by kiedyś odpocząć porządnie. No a burza jak to burza sypnie śniegiem i przeleci jak zawsze. Dzień może dwa, no może trzy jak się trafi naprawdę porządna zawieja ale nie dłużej. Zresztą są też i dobre tego strony. My co prawda tu utkniemy ale jeśli tego brodatego gonił ktoś jeszcze i nie zdąży przed śniegiem to... no cóż wilki będą miały przekąskę.- roześmiał się.
Wypite piwo i miód powoli dawały o sobie znać daleko mu było do pijaństwa ale w głowie przyjemnie mu szumiało. |