Robin "Dziadek" Carver
Nareszcie doszli do jakichś konkretów. Spodobał mu się ten tekst o zaufaniu... No i trzeba przyznać, że ten cały Ragnaak uderzył w czułą strunę Hamiltona: stosunek do Tornado mieli podobny. Nieważne... Teraz trzeba się wyspać. A przynajmniej pozostali muszą się wyspać, bo on spał sobie smacznie przez ostatnie kilka godzin.
-Wystawiamy jakąś wartę? - Robin zdecydowanie nie miał ochoty obudzić się rano w kałuży własnej krwi. -To ja idę pierwszy. Dobranoc śpiące królewny... - powiedział z krzywym uśmiechem, chwycił swojego kałacha i wyszedł na zewnątrz. Noc była orzeźwiająca, ale nie bardzo chłodna. W dodatku nie przewidywał, aby cokolwiek im tu zagrażało. Ale nigdy nie wiadomo - ostrożności nigdy za wiele... ta zasada sprawiła, że Carver jeszcze chodził po świecie. |