Wątek: Albion 1945
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2007, 11:38   #4
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Andreas Kreuzwald


15 marca 1945


Andreas Kreuzwald, mężczyzna średniej postury, ubrany krótkie wiecznie potargane czarne włosy, w okularach, o krótko przyciętą czarną brodę. Nie wygląda na swoje 24 lata – raczej na 30. Obecnie siedział w starej szopie niedaleko granicy terenów okupowanych. Sama szopa znajdowała się jeszcze na Wolnym Terytorium Angielskim.

W szopie oprócz Anreasa znajdowało się jeszcze dziesięciu innych partyzantów. W tym Mark Damon, który go wplątał w tą całą pieprzoną partyzantkę. Wszyscy partyzanci siedzieli i słuchali relacji wywiadowcy, który przedarł się z terenów okupowanych. Andreas nie bardzo słuchał o czym mówi wywiadowca. Nawet nie bardzo pamiętał jak facet ma na imię – Eddy? Muddy? Szczerze mówiąc guzik go to obchodziło. Andreas myślał … w myślach po raz kolejny przeklinał dzień, w którym dał się wciągnąć w „to partyzanckie bagno”. Nienawidził za to swojego dawnego przyjaciela Damona, nienawidził Niemców za wywołanie wojny, nienawidził świata, że na to pozwolił.

Andreas miał serdecznie dość wojny, utarczek z Niemcami, porwań, wpadek i ratowania po raz kolejny swojego tyłka. Do tej pory jego szczęśliwa gwiazda jakoś mu sprzyjała. Wiele razy tylko cudem unikał wpadek i zasadzek. Wiele razy był ranny, ale nigdy na tyle poważnie by rana stała się groźna dla życia. W oddziale mówili o nim – Andreas Szczęściarz, Farciarz, Fuksiarz, a nawet z niemieckiego Glückskind. Andreas nigdy nie ukrywał swojego sceptycyzmu i racjonalizmu w stosunku do planów dowództwa. Mimo tego koledzy go szanowali, myśleli, że to wszystko to tylko troska o oddział, o ludzi i o powodzenie całej akcji. Tak naprawdę Andreas miał to wszystko głęboko gdzieś i dbał o własny tyłek.

Wywiadowca monotonnie coś opowiadał, rysował jakieś znaki na starej mapie Szkocji. Muchy bzykały wesoło, słońce zaglądało przez szpary. Andreas był pogrążony we wspomnieniach. Lato spędzone na wsi w 1937, jeszcze grubo przed wojną. Spokój angielskiej wsi, rumiane panny, piękno łąk i jezior. Wyprawa na ryby z ojcem…

- Andreas ! Do stu diabłów ! Nie śpij mi tam ! Gderliwy i zgrzytliwy głos dowódcy wyrwały Andreasa z pół-snu. Nie bardzo wiedział co się stało. Na wszelki wypadek wstał i odezwał się – Sir ? Dowódca patrzył przenikliwie wprost w jego oczy. Oboje wiedzieli, że Andreas nie bardzo wiedział co się tu dzieje i o czym mówił wywiadowca. Dowódca odezwał się:
- Siadaj do cholery, nie jesteśmy na pieprzonej paradzie z okazji urodzin królowej matki! Słuchaj bo teraz będzie mowa o Twojej roli w zadaniu!
Andreas usiadł, ale za nic nie mógł sobie skojarzyć o jakim zadaniu mowa… myślał intensywnie, powoli coś skojarzył, że wywiadowca coś na początku wspominał o bazie
U-Bootów w Dundee. Andreas skoncentrował się na tym co mówił wysoki, rudowłosy, przeraźliwie chudy, ale o dobrze rozbudowanych mięśniach człowiek.

- Sprawa jest dość trudna. Niemcy zamknęli teren wokół miasta i patrolują zatokę. Samo centrum i port w Dundee zostały zamknięte dla osób postronnych. Do Dundee ciągną transporty niewiadomego przeznaczenia. Wiemy też, że Niemcy ciągną nową linię kolejową. Udało się nam przejąć jedną ciężarówkę zmierzającą do Dundee. Wiozła części, które specjaliści z Ligii Wyzwolenia zidentyfikowali jako części zapasowe U-Bootów typu VII. Stąd nasze przypuszczenia, że budują tam albo schrony dla łodzi, lub dok naprawczy. Nie mamy tutaj żadnej pewności. Do tej pory nie udało się nam nikogo tam umieścić. Wywiadowca chyba celowo streścił swoje dotychczasowe wywody.
- Twoja rola Andrasie jest tu: Wywiadowca wyjął z teczki powiększone zdjęcie osobnika (nawiasem mówiąc niepodobnego do Andreasa)


- To niejaki Franz Hoeßler. Pochodzi z terenów Rumunii. Pracuje dla Niemców od 1940 roku. Wpierw jako kapuś, później członek oddziałów SS złożonych z rumuńskich ochotników. Ten cały Franz jest odpowiedzialny za wiele zbrodni na terenie całej Europy, w tym Szkocji i Walii. Sąd Ligii Wyzwolenia skazał go na śmierć. Sposób wykonania wyroku – rozstrzelanie. Obecnie nasz cel siedzi spokojnie niedaleko Dundee. Zapewne jest (lub będzie) nadzorcą budowy. Andreas milczał, ale domyślał się o co chodzi. Zapewne miał przekraść się w mundurze niemieckim na tereny okupowane i załatwić tego Franza.
- Twoje zadanie nie jest tak całkowicie proste, jak myślisz Andreas. kontynuował wywiadowca – po pierwsze musisz przekraść się na tereny okupowane, jeżeli masz mundur i papiery to będzie pestka. W razie czego mam ze sobą odpowiednie blankiety i podróbki pieczęci. Później musisz dotrzeć do miasteczka Bonnyton. Znajduje się tam nasz człowiek Edgar Pickert – prowadzi piekarnię. Hasło to „Bułki z rozmarynem” odzew „Mam tylko z majerankiem lub solone”. On podpowie jak dostać się na miejsce, oraz gdzie przebywa Franz. Sama likwidacja celu to Twoje główne zadanie – jak i kiedy to zrobisz Twoja w tym głowa. Kontakt z nami przez Edgara. Andreas wiedział, że to nie wszystko.
- Jeżeli udałoby wam się znaleźć sposób na wejście do centrum miasta lub portu wówczas zrobisz zdjęcia – aparat Lecia ma u siebie Edgar. Przemyśl sprawę do jutra. Wywiadowca skończył, partyzanci wyszli na zewnątrz. Do Andreasa podszedł Mark i powiedział:
- Wiem, że nie lubisz ryzyka. My mamy inne zadanie – sabotaż fabryki części do samolotów na południu niedaleko Cardiff. Nie będzie to łatwe zadanie. Fabryka jest silne strzeżona. Dlatego wolę wysłać Cię na północ. Znasz niemiecki, masz szwabską broń i papiery. Może zdjęcie w nich nie takie – ale nasz wywiadowca Michel Weles to niezły fałszerz i cudotwórca. Andreas szedł obok dowódcy, czasem mijali ich inni z oddziału. Szli powoli w dół zbocza w stronę miasteczka Stoke-on-Trent. Należało podjąć jakąś decyzję.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline