Wątek: [Sesja]JetBlack
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2007, 00:07   #8
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Mężczyzna skinieniem głowy podziękował barmance za drinka. Uniósł powoli szklankę do ust, trzymając ją tak przez chwilę, jakby chciał napawać się zapachem zawartego w niej płynu. Jakby chciał rozłożyć ten zapach na czynniki pierwsze i napawać się każdym z nich z osobna... Wreszcie pociągnął łyk.

- Sarissa - tak się składa, że to ja - do jego uszu dotarły słowa przeuroczej elfki, która przed chwilą go obsłużyła.
Dan znieruchomiał i momentalnie zerknął na kobietę za barem, potem na krasnoluda. Wziął kolejny łyk. No proszę. To było łatwiejsze niż się spodziewał. I nawet nie musiał zadawać pytań. Uśmiechnął się lekko pod nosem i spojrzał w stronę krasnoluda. Tuż przy nim znajdowała się również jakaś kobieta. Jego wzrok natychmiast przykuła dziwna rękawica... Czy ona... poruszała się? Tak, chyba tak... "Interesujące - pomyślał, uśmiechając się w duchu - doprawdy interesujące"

Usłyszał stłumione słowa kobiety z rękawiczką. Gdy dotarła do niego ich treść, z trudem powstrzymał się od parsknięcia śmiechem. Lone Star? Dobre, naprawdę dobre. Szczerze wątpił w prawdziwość jej słów dotyczących jej rangi w służbach policyjnych. Chociaż była bardzo przekonująca, więc albo istotnie miała z nimi trochę do czynienia, co uważał za mało prawdopodobne, albo była dobrą aktoreczką. Bardzo dobrą...

- Pana również zapraszam. Myślę, że chodzi nam o tę samą sprawę - zwróciła się do krasnoluda.

Zastanawiające. Jeszcze dwie osoby oprócz niego szukały kontaktu z tą elfką. To było zbyt piękne aby mógłby to być zwyczajny zbieg okoliczności. Zresztą... w zawiadomieniu była mowa o... innych. Może to byli oni.

Dan zerknął na "damę z rękawiczką" znad swojego drinka, pociągnął koleny łyk i odezwał się wreszcie:
- Być może jeszcze komuś chodzi o tą samą sprawę - powiedział nie odwracając się w stronę tamtych.
Dopił zawartość szklanki i z głośnym stuknięciem odstawił ją na kontuar. Powoli obrócił się i zmierzył zimnym spojrzeniem niebieskoszarych oczu kobietę, następnie krasnoluda, na koncu elfkę za barem. Przymknął oczy i przechylił głowę w lewo, potem w prawo - dwukrotnie dało się słyszeć całkiem głośne chrupnięcie, które w co wrażliwszych osobach wywoływało dreszcze. Co ciekawe, owe chrupnięcia zdawały się mieć charakterystyczny, stłumiony, metaliczny dźwięk. A może to tylko złudzenie...

Mężczyzna wciągnął głęboko powietrze, jakby wykonana przed chwilą czynność sprawiła mu niemałą ulgę. Wreszcie spojrzał ponownie na swoich "rozmówców". Powolnym krokiem podszedł do nich. Górował nieco nad "funkcjonariuszką", nie wspominając o krasnoludzie.
- Wydaje mi się - mruknął cicho - że i ja mam sprawę do panny Sarissy, oficerze - ostatnie słowo wymówił z paskudnym uśmieszkiem - Zatem pozwolę sobie przeszkodzić w waszej jakże zajmującej konwersacji zanim gdzieś mi z nią uciekniecie.

Był cholernie bezpośredni. Sam siebie tym nieco zadziwił, ale cóż miał robić. Sytuacja przybrała niespodziewany dla niego obrót więc postanowił zadziałać. Przewidywał, że być może wyprowadzi tym z równowagi "panią oficer" ale nie dbał o to. O ile w ogóle była tym, za kogo się podawała. Wówczas może i było to ryzykowne posunięcie. Ale nie z takimi jak ona był w stanie sobie... poradzić.

Spojrzał na barmankę, która zdawała się być lekko zdezorientowana obrotem sprawy.
- Nasz wspólny znajomy wyznaczył spotkanie tutaj - powiedział, zaś z jego twarzy znikł uśmiech - miałem skontaktować się z panią w tej sprawie.
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline