Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2007, 22:05   #112
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
- Basiu...Jak ty się czujesz? Wiem, że martwisz się o wszystkich, ale kto pomoże tobie? słyszałam kiedyś takie powiedzenie: 'Kto uzdrowi uzdrowiciela'?
Słowa wypowiedziane przez Olgę zdawały się przez chwilę jakby trwa w powietrzu.
Basia na chwile zastygła, na jej twarzy nie malowały się żadne uczucia, tylko te oczy...
- Nie walczymy tu dla siebie tylko. Walczymy o sprawy wielkie, o nasz kraj, o Polskę! A w takich sytuacjach uczucia jednego człowieka przestają mieć znaczenie...
Słowa sanitariuszki były gorzkie, gorzkie jak popiół i łzy.Po sekundzie na chwile spuściła wzrok i zajęła się jak gdyby nigdy nic usztywnianiem nogi Olgi.
Sama łączniczka zagryzała wargi z bólu, nie chciała ni krzyczeć, ni jęczeć.
Perlisty pot wystąpił jej na czoło, ale wytrwała w swym zamiarze.
Skupiła się na tym co słyszy, była to mieszanina głosów, jęków, krzyków, szybkich rozkazów, strzałów, wybuchów...
Melodia wojny...przemknęło jej przez myśli.

Gdy Basia skończyła odezwała się znowu.
- Nie martw się o mnie. – powiedziała pewnym głosem. – Jeśli chcesz oszczędzić mi zmartwień, to po prostu zdrowiej jak najszybciej. Dobrze jakbyś teraz poćwiczyła chodzenie z tym usztywnieniem. Potem nie będzie już czasu na próby...

Olga skinęła głową i przy pomocy Basi wstała.
Znów zaciskając żeby, znów walcząc sama z własnym ciałem zaczęła chodzić.
Wiedziała, że nie ma innego wyjścia.
Czekają ich kanały, tam będzie musiała dać z siebie tyle ile się da, starając się obciążać jak najmniej innych.

Odgłosy walki wskazywały na to, że zaczęła się naprawdę piekielna przeprawa...

Głos Wiernego :
- Basia! Tam, przy kościele, Antoś! Dawać sanitariuszkę, natychmiast!

O Boże w niebiesiech, bądź łaskaw...
Okrucieństwa wojny zabierającego przyjaciół, kolegów, tych którzy są bliscy sprowadzały na umysł stan bliski obłędu.
żyć w ciągłym strachu, niepewności, co dzień budzić się z nadzieją ze może znów się uda, i zwątpieniem jednocześnie.
kiedy skończy się ten koszmar?

Po chwili Basia z Gromem przynieśli Antosia.
Olga poczuła jak szczypią ją oczy.
Ile ludzkie serce może znieść?
Jaka jest miara mej wytrzymałości, Boże?
Pozwól mi wytrwać dla tych których kocham, i dla spraw jakie są ważne, jakie są najważniejsze...

Nie zauważyła nawet gestu Groma, oczy na chwile zakryła jej mgła łez, które równie szybko odpędziła.
A już myslała, że się skończyły...
Całą uwagę i pomoc drżących rąk skupiła na tym by wesprzeć Basię w ratowaniu życia Antosia.
Jednak..
Jednak się nie udało...

Na chwile ogarnął ją bezwład, ale z tępą determinacją, zaczęła znowu, wspierając się na ułamanej desce chodzić.
By móc skupić się na bólu, by przez chwilę znów nie myśleć...
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline