Piotruś Czarny
Maleńki owad przechadzający się po szyi Piotrusia, wybudzał go z rzeki sennych obrazów, które przesuwały się w jego głowie jak klatki filmu animowanego. Wilgotne ubranie i zbolały kark wyraźnie świadczyły, o tym że nie znajduje się w we własnym, ciepłym i wygodnym łóżku. Piotruś otworzył oczy i zobaczył łąkę ubraną w mleczny kostium mgły, który ograniczał widoczność. Chłopiec wstał, rozprostował nogi, przeciągle ziewnął, otarł nosek i właśnie wtedy dostrzegł śpiącą dziewczynkę leżącą tuż obok w trawie.
Podszedł bliżej i przyglądał się jej uważnie. Dziewczynka uśmiechała się przez sen. Ubrana w błękitną sukienkę z białą kokardą wyglądała ślicznie.
"To pewnie śpiąca królewna - pomyślał chłopiec - No bo śpi i jest ładna jak królewny w bajkach"
Przypomniał sobie wszystko co wiedział o śpiących królewnach i wzdrygnął się na myśl, że będzie musiał ją pocałować. Tak to w bajkach bywa przychodzi królewicz, całuje śpiącą królewnę, ona budzi się, a potem żyją długo i szczęśliwie. Ale Piotruś nigdy nie całował nikogo oprócz swojej mamy. Nawet kiedy przychodziły w odwiedziny podstarzałe ciotki spragnione czułości i chciały aby je przytulić albo dać im buziaka, Piotruś uciekał bawić się do innego pokoju.
"Ale co robić? Sam nie będę łaził w tej mgle. A co z tą dziewczynką? Ona może tak spać sto lat, a może nawet dłużej. A jak dalej będzie leżeć na tej mokrej ziemi to wilka dostanie albo przeziębi się i umrze. I znowu będzie wszystko na mnie. Raz kozie śmierć. Całuje."
Już był w ogródku - znaczy w ust pobliżu, kiedy wymyślił świetny pomysł jak wybrnąć z tej niezręcznej i niehigienicznej sytuacji. Przypomniał sobie film animowany, który niedawno oglądał. Shrek znalazł się w niemal identycznej sytuacji. Postanowił skopiować jego zachowanie i energicznie potrząsnął dziewczynką.
Za pierwszym razem nie zareagowała. Chłopiec raz jeszcze szarpnął ją mówiąc:
- Wstawaj mała, już, już! No szybko! - ponaglał dziewczynkę.
Wreszcie dziewczynka wybudzała się i wstała. Chwilę potem w oddali słychać było wycie wilka. Piotruś zaniepokoił się widząc pluszową owieczkę, która mogła stać się przyszłą ofiarą burołapego wilkowyja. Zacisnął dłoń na brzytwie i to uspokoiło go na tyle, że przestał o tym myśleć.
"Królewna obudzona, więc pewnie zaraz pojawi się smok" - pomyślał. Zamiast smoka nieopodal siedziała inna, jeszcze mniejsza dziewczynka, która bawiła się piłeczką i mówiła jakieś bzdurki o kociaku. Piotruś kotka nie widział, ale domyślił się, że to jakiś wymyślony przyjaciel.
Kiedy dziewczynki przedstawiły się chłopiec również ujawnił swoje imię:
- Ja mam na imię Piotrek. Mówią na mnie inaczej, z resztą nieważne... - urwał na chwile. - A ten twój Kocurek ma jakieś imię? - zwrócił się do Ali.
W ich stronę zaczynały zbliżać się inne dzieci i wypowiadać głośno swoje imiona. |