Ala złapała starsza dziewczynkę z ufnością za rękę i uśmiechnęła się do niej słodko.
„Pewnie się boi. Ona pseciez nie ma kotka, który ją obroni, tylko owiecke.”
Dziewczynki teraz szły na polanę, trzymając się za ręce, a za nimi podążał dość tajemniczy chłopak, który tak gwałtownie obudził wcześniej
Monisię.
„Smutno mu, bo nie ma zwiezacka, ale zawse moze złapac motylka.” – tłumaczyła sobie właśnie
Ala, kiedy usłyszała głos owego
Piotrka.
- A ten twój Kocurek ma jakieś imię? - Ma i to fajne, ale nigdy mi nie chciał powiedzieć. To t-a-j-e-m-n-i-c-a. – wyjaśniła zupełnie serio dziewczynka. Mrugnęła przy tym okiem na znak pełnej konspiracji.
Tymczasem na polanie zrobiło się dość tłoczno. Z braku interwencji dorosłych, dzieci same zaczęły się zapoznawać. Jedne mniej, inne bardziej odważnie wypowiadały swe imiona.
Przyzwyczajona do prezentacji
Alusia, tylko uśmiechnęła się sympatycznie i puściła dłoń starszej dziewczynki, by wyjść na środek zbiegowiska.
- Ceść. Jestem Ala, mam 7 lat, lubię śpiewać i rysować, a w psysłości chce być astronautką albo cyrkowcem.
Po tych słowach wróciła do
Misi z miną zadowolonego przodownika pracy – pełen profesjonalizm. Po chwili jednak czółko Ali zmarszczyło się.
- Mama będzie się martwić. Nie wolno wychodzić samemu. Ceba najpierw powiedzieć. Musimy powiedzieć nasym mamom, zeby sie nie martwiły, bo będą ksyceć albo i zabronią sie bawić. – wytłumaczyła
Monisi, po czym zerwała z pobliskiego drzewa duży liść, a z ziemi wzięła patyczek.
-
Napise list do nasych mamusiów, zeby nie płakały. – rzekła, po czym używając pnia drzewa jako stolika, zaczęła wodzić patyczkiem po liściu.
O dziwo! Po chwili patyk zmienił się w ołówek, a liść w papier. To nic innego, tylko... magia!!!
Skończywszy,
Ala zadowolona ze swego dzieła, odsunęła się od drzewa. Złożyła kartkę w samolocik i puściła do góry. Oczywiście, przy jej umiejętnościach manualnych i wzroście, „list” nie mógł za daleko poszybować i kiedy już miał spadać...
-Huuuu huuuu!
... biała sowa porwała kartkę papieru i odleciała gdzieś ponad lasem.
- Huuura! – klaskała w rączki ucieszona
Alusia. –
Zupełnie jak w Halym Poteze!