Stan Hamilton
- Dobra... ja na szczęście leków nie potrzebuję, ale kilka nabojów do Deserta się przyda, oczywiście, by nie obciążać za bardzo naszych skromnych funduszy. To po pierwsze... - mruknął Stan znad listy i zapisał ładnym pismem "Naboje Magnum .44".
- Jedzenie, paliwo i leki wspólne, tak? Ok, to jeszcze maska gazowa, bandaże i jestem happy- odłożył listę Hamilton.
- Co do forsy... mógłbym pójść z kimś do szeryfa i dowiedzieć się, czy nie mają jakiejś robótki, żebyśmy zarobili na to wszystko. Bo nie wiem, czy kilka butelek wiśniówki opłaci benzynę, leki i żarcie... Co wy na to? |