Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2007, 23:33   #188
Tevery Best
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Lista obeszła grupę dookoła. Każdy dopisał parę pozycji, popatrzył, czego potrzebują inni, po czym podał kartkę dalej. Ostatni był Rich, który dodał od siebie "Memoral, jedna paczka" i "5,56x45 NATO, jeden magazynek". Trochę gryzmoli, ale da się to rozczytać. Zaopatrzeni w kilka butelek alkoholi, kastet, Browninga z paroma nabojami, działkę koki i odtwarzacz CD, ruszacie w miasto. Może ktoś to kupi... Tymczasem druga grupa ruszyła do szeryfa, żeby dorobić się jeszcze trochę na sprzęt, a parę osób zostało przy aucie.

Targ (Gedan, Kristoff, Ragnaak)
Zwiedziliście sobie targowisko. Teoretycznie jest tu po kilka stoisk ze wszystkim, co więcej, mają tu sklepy, a pod niegdysiejszym budynkiem szkoły rozstawiły swój kram mutanty o szarej, grubej skórze, odziane w skóry i łachmany, mające jednak na podorędziu kilka spluw. Po krótkim rekonesansie doszliście do następujących wniosków:
- Punkt pierwszy: żarcie. Ludzie mają tutaj niewiele jedzenia, niestety. Nie jest ono uprawiane czy hodowane w miasteczku, bo tutejsza gleba nie jest już tak żyzna, jak kiedyś. Jedzenie można kupić w dwóch miejscach: przy końcu osady, w sklepie niejakiego Terry'ego Herntona, ulokowanym przy końcu miejscowości, (konserwy), oraz u mutków (wędzonki z upolowanych zwierząt: szczurów, gadów, węży etc.). Oba rodzaje jedzenia są odpowiednio przygotowane, żeby nie zepsuły się podczas wędrówki. Mutanty są zainteresowane wymianą za alkohol i broń, liczą sobie zauważalnie mniej, a ich pokarm jest prosto z pustyni. Z kolei Terry jest gotów oddać konserwy (jakie są, każdy widzi - nienowe, ale nadal nie minęła data ważności, nieco droższe, głównie warzywne) za odtwarzacz, tabletki i alkohole.
- Punkt drugi: paliwo. Paliwo ciężko tu dostać, zwłaszcza dobrej jakości. Tylko jeden koleś, niejaki Oklahoma Jones, ma trochę, sprzedaje po uczciwej cenie, jednak większość już wyprzedał mieszkańcom. Jest zainteresowany każdym z waszych towarów.
- Punkt trzeci: leki. Zgłoszono zapotrzebowanie na Bylicion X*, Wapniaka*, Rephidal i Memoral, zaś w mieście jest aż trzech sprzedawców. Pierwszym jest znany już wam Terry Hernton, który ma wiele różnych prochów, ale tych, których szukacie, akurat nie. Drugi jest Ztary Żymi, ma Bylicion, gotów oddać pół pudełka za odtwarzacz - przynajmniej tyle zrozumieliście z jego niewyraźnego bełkotu. Wreszcie na koniec - Jim Chandra. Ten też ma Bylicion, ale także Wapniaka. Natomiast Rephidalu i Memoralu nie ma w miasteczku żaden sprzedawca.
- Punkt czwarty: maski gazowe. Niestety, tego towaru w miasteczku nie stwierdzono.
- Punkt piąty i ostatni: amunicja. Potrzebne są wam naboje 5,56, 7,62 AK, oraz .44 Magnum, bo Killian oddał Gedanowi kilka swoich 9mm. Teraz tak: broń ma tylko Hernton, zaś jeśli chodzi o to, jaką: żadną z tych, które was interesują. Dziękuję.

Samochód (Rich, Robin)
Siedzicie w samochodzie i dokańczacie wiśniówkę. Przed wami przechodzi kilku mutantów, którzy niezaczepiani przez nikogo wchodzą na targ. Są uzbrojeni, ale fakt, iż mają sporo żarcia wskazuje, że przybyli na handel. Przyglądacie się temu, co dzieje się po drugiej stronie drogi. Zauważacie, że ludzie tutaj mają chyba tylko trzy samochody: jeepa, hatchbacka i pickupa, które stoją sobie na chodniczkach. Nuda, panie dziejku...

Szeryf (Killian, Stan)
Poszukiwania szeryfa nie trwają długo - już pierwsza zapytana osoba jest was w stanie tam skierować. Szeryf mieszka w dużym domu, do którego wchodzicie przez zadaszoną werandę. Kątem oka Stan dostrzega, że o dom dalej jest szyld szpitala. W każdym razie jednak szeryf nie każe wam czekać i prosi do środka. Jego biuro to tylko biurko i kilka pomieszczeń mieszkalnych, poza tym reszta domu jest zajęta przez cele dla więźniów. Mężczyzna sadza was przed biurkiem. To ubrany w stary, znoszony płaszcz młody człowiek, mający na ogorzałej twarzy kilkudniowy zarost. Siada naprzeciw was i przez chwilę świdruje was wzrokiem.
- Witajcie, przybysze. Nazywam się Malcolm Davids i mam zaszczyt być szeryfem Fresno. Zanim przejdziecie do waszej sprawy, zechciejcie przedstawić się i powiedzieć, skąd jesteście...


*Ragnaak zgłaszał wcześniej, ale zapomniał dopisać w poście, zaś Kristoff zapomniał w ogóle. Tym razem uznam, że nie zapomnieli, ale to ostatnie ostrzeżenie.
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"

Ostatnio edytowane przez Tevery Best : 19-11-2007 o 10:04. Powód: znowu o czymś zapomniałem, kruca...
Tevery Best jest offline