Stan Hamilton
- Witam panie Davids. Nazywam się Stan Hamilton, jestem szeryfem z... ze Stanów Zjednoczonych, że tak powiem, objazdowym, a to mój przyjaciel Killian- skłonił się Stan i usiadł za biurkiem, składając palce w "wieżę". Gdzieś czytał, że to bardzo dobra postawa pijacośtam. Nie lubił za bardzo pić, ale ponoć nie o to w tym całym pijarze chodziło... No nie ważne, w każdym razie tak złożone palce wskazują na otwartość, inteligencję, czy coś w tym stylu...
- Ładne miasteczko, panie Davids, oczywiście jak na powojenne Stany... No ale nie o tym ja. Otóż zabłąkałem się z dość liczną drużyną w okolice Fresno, a że piękny targ macie, to zakupy warto by zrobić. Tyle tylko, że do tego potrzeba gambli. My z tym do pana oczywiście, bo do kogo? Szukamy pracy. Najlepiej szybkiej, dobrze płatnej, być może wymagającej. Potrzebujecie Chemika, Medyka, a może całej drużyny, bo jakieś plugastwo się wam gdzieś zalęgło? Może możemy pomóc...- rzekł Stan. Starał się wyglądać na wyluzowanego i opanowanego. Gdyby znalazł robótkę, mógłby naprawić nadszarpnięte zaufanie w drużynie. |