WÄ…tek: [sesja] Sztukmistrz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2007, 12:41   #4
obce
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
Streissen w Averlandzie, wiosna 2512 roku, karczma "Pod Dzbanem"

Streissen przypomina teraz dziewkę, która, jakimś ciemnym zaułku, przypadkiem straciła cnotę. Nie mogąca wydostać z błota, oświetlona zmętniałym światłem, z której zimny, jesienny deszcz zmywa resztki czystego, białego śniegu nieodwracalnie zmieniając go w brud.
Wkoło mnie wiele znajomych twarzy: bracia Bachman przeklinający deszcz, właściciel tartaku przeklinający braci Bachman, Liess swoją żonę, Wirtz pełne rynsztoki i zniszczone buty, Fehr trakty, Lutzen fikuśne a nowomodne krynoliny, które co bogatsze mieszczki na wzór nuleńskich szlachcianek zaczęły nosić. No i jest jeszcze Vogel, przeklinający wszystko i wszystkich. Jednako bogów, ludzi i poborców podatkowych. W tej właśnie kolejności.
W jednym Wirtz ma racjÄ™ – miasto zaczyna tonąć w gnoju.
Istna sól tej ziemi.
A poÅ›ród niej – Å›wiatowcy. Bogate mieszczaÅ„stwo i szlachta odziana w kolorowe szaty. Ludzie broÅ„ noszÄ…cy, choć na pochwach, pasach i pendentach nie sposób zauważyć Å›ladów dÅ‚ugiego użytkowania. Być może ich pieniÄ…dze, którymi tak szczodrze rzucajÄ…, sÄ… równie Å›wieżej daty, jak ekwipunek. SÄ… równie jaskrawi, co gÅ‚oÅ›ni. Szkoda tylko, że z ich ust nie wylatujÄ… peÅ‚ne znaczenia sÅ‚owa lecz puste dźwiÄ™ki.
Lecz ludzie i tak ich słuchają. Dzisiejszego wieczoru, bajarz nie będzie tu potrzebny.

Kilian starannie wytarÅ‚ i odÅ‚ożyÅ‚ pióro. Przez chwilÄ™, czekajÄ…c aż pergamin dobrze wchÅ‚onie inkaust, wodziÅ‚ wzrokiem po wyÅ‚ożonym ciemnym drewnem wnÄ™trzu karczmy, przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ ludziom, przysÅ‚uchiwaÅ‚ strzÄ™pom zdaÅ„ i słów, czekajÄ…c na takie, które zaintrygowaÅ‚oby go. „…wprowadziÅ‚a podatek… antale wyższa niż… spalili i rozgrabili… w spór idÄ…… pomiarkowaÅ‚, że panna… ano smoka…” Nic z tego nie bÄ™dzie. JedynÄ… prawdziwÄ… informacjÄ…, jakÄ… tu zasÅ‚yszaÅ‚ byÅ‚o stwierdzenie chudzielca przypominajÄ…cego ubranÄ… w zielenie i fiolety wystraszonÄ… gęś: „OpiÅ‚ żeÅ› siÄ™ i bujdy prawisz!” CaÅ‚a prawda: żadnych słów, same puste dźwiÄ™ki. Ot, zÅ‚ote rybki w stawie.

Wstał z trudem, dokładając swój głos, do długiej litanii złorzeczeń na zimno, wiatr i deszcz. Wróci tu jutro i na spokojnie porozmawia z karczmarzem, który teraz, wygodnie rozparty na kontuarze, uchem strzyże niczym zając.
Wróci tu jutro, gdy – przy odrobinie szczęścia – koÅ›ci nie bÄ™dÄ… już go rwać tym ostrym, tak znajomym, bólem.
 
obce jest offline