"Bezcenne trzy pytania zmarnowane na jakieś bzdety" pomyślał ze złością Jaś. "Przez to wszystko nie wiadomo teraz jak się stąd wydostać" Jaś był pewien, że to nie koniec problemów, a ledwie ich początek.
Jaś popatrzył na ścieżkę wskazaną im przez wróżkę, nie wyglądała zbyt ciekawie, ale była to jedyna droga z tego lasu. Po chwili odezwał się Kuba proponując, żeby stąd iść. "Dobry pomysł" pomyślał Jaś i powiedział:
- Racja Kuba, ruszajmy stąd. Musimy znaleźć jakieś wyjście z tego lasu!
Ostatnie zdanie było niemal życzeniem wypowiedzianym w nadziei, że to wszystko jest jednak snem i Jaś obudzi się w swoim łóżku...
Jaś szedł gdzieś w środku całej grupki dzieci. Cały czas odczuwał pewien niepokój, ten las go napawał przerażeniem. Mocno ściskał deskorolkę pod pachą i cały czas powtarzał sobie w duchu "... będzie dobrze ... będzie dobrze".
Jaś szedł nieco zamyślony, niewiele się rozglądał na innych czy na to co jest wokół ścieżki. Dlatego zaskoczył go nagły postój.
- Co jest ..... eeeee?
Na a omszałym, gigantycznym kamieniu siedział wilkołak, wielka bestia o pysku, w którym żółciły się wielkie, ociekające śliną zębiska. Pół zdania nagle uwięzło mu w gardle, gdy Jaś zobaczył kto, a raczej co siedzi na głazie, a wszystkie włosy stanęły dęba. Momentalnie Jaś poczuł pot i przenikliwie zimno.
W pierwszym odruchu Jaś starał się odsunąć jak najdalej od wilkołaka. Pomyślał sobie, że nie warto było oglądać tych filmów o wilkołakach i wampirach ... Chwilę później Piotr i Kuba powiedzieli dzień dobry. Jaś nie chcąc być gorszy powiedział:
- Dzzzień doobry
Mimo całych sił włożonych w to zdanie zęby dzwoniły mu jak kastaniety. Jaś spiął się w sobie, zaczął szybko się zastanawiać co ma zrobić... Już wiedział ... czekał tylko na stosowną okazję
__________________ In vino veritas, in aqua vitae - sanitas |