Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2007, 18:53   #205
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Preparaty krwiotwórcze? W pierwszej Carver nie wiedział o co mu chodzi. Sprzedajemy leki? No tak, przecież tłuką się karetką przez pustynię. No a ten gość nie wyglądał jakby miał długo pociągnąć, a już na pewno nie obezwładnić dwóch chłopa. Carver szturchnął Richa łokciem.
-Mamy preparaty krwiotwórcze? Wygląda no to, że koleś na gwałt potrzebuje tych leków... - powiedział do Richarda cicho. Szczerze mówiąc Carverowi trochę żal się zrobiło tego człowieka. Nikt nie zasługiwał na taką śmierć. Powolną, nieuchronną śmierć we własnych rzygach. Zginać od kuli w uczciwej walce to co innego... "No i przecież... - odezwała się praktyczna cześć duszy Dziadka - ... zdesperowany zapłaci każdą cenę za leki. O ile je mamy..." w co Carver jednak wątpił. To nie była karetka bez dna.

Pomyślał, że chyba trzeba jakoś się zając tym człowiekiem. Ale zaraz odrzucił tę myśl. Nie był medykiem, ani Matką Teresą. Jednak ukłucie w duszy wpłynęło na to co powiedział Dziadek.
-Rich znasz się na chorobach trochę? Trzeba coś zrobić bo nam tu koleś wykituje... - powiedział i zaczął otwierać drzwi karetki.
 
Wilczy jest offline