Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2007, 23:08   #131
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Stare Miasto, ulica Długa-Miodowa, nieopodal włazu do kanałów, 2 IX 1944 4.15-4.20

ZARĘCZYLIŚMY SIĘ Z JUNAKIEM!!!
Dzisiaj na naszym stryszku mi się oświadczył! Czułam, że coś się kroi, bo zauważyłam, że wyprał koszulę i nie wziął tej swojej czapki „junackiej”, ale żeby aż tak... zaskoczył mnie.
Chwilę musiałam się zastanowić, bo to takie szybkie, wręcz niesamowite. Zapytałam jednak samą siebie czy go kocham...
KOCHAM GO! KOCHAM JUNAKA!
Zgodziłam się, lecz postawiłam jeden warunek (stwierdził, że niczego innego po przewrotnej kobietce nie można się spodziewać): Ślub weźmiemy na dworze, gdzieś na łące, gdy... nie będziemy musieli się już bać bombardowania.
Jestem taka szczęśliwa, chciałabym powiedzieć mamie!
Zapis z 6 sierpnia 1944, Pamiętnik Anyżkowej Panienki („Basi”)

Zabiła go. Zabiła swoją jedyną miłość. W tej chwili nic dla niej nie istniało. Nieważne, iż wokół znów rozpętało się piekło, że erkaem „Chmury” pluł ogniem w kierunku Niemców, a chwilę później do basowego terkotu Browninga dołączył suchy trzask szybkostrzelnego MG-42 „Jonasza”. „Basię” samą nogi niosły naprzód. Nic w tej chwili już się dla niej nie liczyło. W zmartwiałej dłoni wciąż trzymała pistolet z pozostałymi kilkoma kulami. Może by tak… Ile by to problemów rozwiązało? Wystarczy unieść rękę i przystawić lufę do skroni. Gdzieś tam w gruzach został „Junak”. Pamiętała ostatnie jego spojrzenie, choć rozgorączkowane, jednak w pełni świadome. Od strony szpitala na Długiej wciąż słyszała wystrzały i eksplozje. Niemcy jeszcze nie skończyli z rannymi.


Od strony szpitala na Długiej wciąż słyszała wystrzały i eksplozje...


To „Chmura” pierwszy otworzył ogień. Niemiecki patrol liczył niemal dziesięciu ludzi, lecz szkopy poruszały się jak na paradzie. Byli chyba pewni, ze nikogo już nie ma. Co rusz, któryś z Niemców odkręcał korek w tłuczku i wrzucał granat do kolejnej piwnicy. Polowali na ukrywających się. Warszawiak wsparł się mocno o zrujnowaną, ceglaną ścianę, dwójnóg założył za krawędź muru i wycelował. Poczekał aż wróg wejdzie w linię celowania. Powoli ściągnął spust. Pierwsza seria położyła na bruku trzech przeciwników. Jeden z nich wydzierał się przeraźliwie, pozostali zastygli nieruchomo. Zaskoczenie było kompletne. Niemcy stanęli jak wryci, a „Chmura” nie zamierzał oszczędzać amunicji. Kilkoma krótkimi seriami opróżnił magazynek i załadował następny. Kilka metrów od niego „Daniel” rzucił filipinką, trafiając w pobliże wroga. Wybuch dodatkowo oszołomił szwabów.


Tymczasem „Jonasz” otworzył ogień do nadchodzącego patrolu od strony Długiej. Trafił jednego z przeciwników, a pozostałych przydusił do ziemi. Jednak tu Niemcy szybko otrząsnęli się i odpowiedzieli ogniem. Już pierwsza z MP-40 trafiła „Jonasza” ramię. Mimo to sierżant nie przestawał strzelać i wydzierać się na swoich, by czym prędzej biegli do włazu. Ramię naparzało go jak cholera. Czuł, jak gorący strumyk spływa po ręce, a rękaw panterki błyskawicznie nasiąka krwią:
- Panie poruczniku, szybko!


„Wierny” rzucił krótki rozkaz i ruszyli w stronę. Włazu. Niemcy póki co byli przyduszeni do ziemi, lecz to nie mogło potrwać długo. Ci z plutonu, którzy pierwsi rusza do włazu, nie powinni mieć problemu z osiągnięciem zbawczego kanału, ale osłaniający? Co z nimi/ I co potem? Przecież Niemcy nie są idiotami. Domyślą, się, co się stało z powstańcami, a wtedy zrzucą granaty do kanałów. Te i inne myśli przefruwały jak szalone przez czaszkę „Wiernego”. Musiał zdecydować. I to szybko, stanowczo i konkretnie. Inaczej kolejne osoby zginą z oddziału.


„Grom” wciąż wstrząśnięty sceną zabójstwa „Junaka” biegł, potykając się, po gruzowisku. Ścigały go pociski z niemieckich peemów i Mauserów. Miał wyjątkowe szczęście. Niemcy musieli być fatalnymi strzelcami, a strach dodał chłopakowi sił. Przemknął obok strzelającego „Jonasza” odruchowo rejestrując, że sierżant krzywi się z bólu, a rękaw jego panterki jest zakrwawiony.


B-24 Liberator

To „Olga” powinna prowadzić swoich chłopców do kanału. Ona najlepiej z nich wszystkich znała szlaki skryte pod ulicami stolicy. Teraz kuśtykając, schylona, ruszyła w stronę włazu. Widziała jak na południe od niej „Chmura” i „Daniel” ostrzeliwują się. W stroboskopach wystrzałów ich broni widziała resztki alianckiego Liberatora, który 16 sierpnia nocą rozbił się na Miodowej. Z tyłu dobiegał suchy trzask MG-42. „Jonasz” osłaniał odwrót oddziału. Nieopodal siebie widziała „Czarnego” i „Jastrzębia”. W gruzach czekał „Wierny”.


Właz był niemal o wyciągnięcie dłoni. Kto i jak ma pierwszy zejść? Którędy pójść?

To co prawda właz na Pl. Krasińskich, którym mieliście się ewakuować, ale ów na miodowej jest dość podobny.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline