Piotruś Czarny
Odpowiedzi wróżki na bezmyślnie pytania postawione przez dzieci nie wyjaśniły nic. Pytania, które mogły dostarczyć im wiedzy jak wrócić do domu zostały zmarnowane. Wróżka zanim zniknęła przypomniała tylko o przepowiedni i wskazała jedyną drogę, która prowadziła w głąb lasu.
Po chwili ktoś rzucił pomysł, żeby opuścić polanę i pójść ścieżką wskazaną przez wróżkę. Pozostałe dzieci zgodziły się i ruszyli przed siebie.
„Skoro wszyscy idą to ja też” – pomyślał Piotruś.
Piotruś trzymał się z tyłu, zawsze kilka kroków za całą grupą dzieci. Pytania i myśli, które wypełniały mu całą głowę, z każdym krokiem rozwiewały się i nikły. Myśli ubywało i ubywało, a chłopak wlókł się bezmyślnie za innymi. Po godzinie umysł Piotrusia był prawie tak pusty jak czysta kartka. I wtedy zdarzyła się rzecz niezwykła. - "Witaj chłopcze. Mógłbyś mi pomóc?” – w głowie Piotrusia rozległ się głos, który jednak nie był jego wewnętrznym głosem. - "Kim jesteś?” – zapytał w myślach Piotruś.
- "Jestem starcem, który upadł i nie może się podnieś?” - odpowiedział głos. - "Gdzie jesteś? Nie widzę tu nikogo.” – zapytał Piotruś rozglądając się wokół.
- "Za 50 kroków zobaczysz mnie. Leżę na skraju drogi, którą właśnie idziesz” – odrzekł tajemniczy głos.
- „Dlaczego słyszę cię w swojej głowie?” - Piotruś zadał kolejne pytanie.
- „Raz na sto lat mam moc, aby przemówić do jakiegoś stworzenia.” - odpowiedział głos.
- "Odliczyłem 50 kroków i nadal nie widzę żadnego leżącego starca. Są tylko zarośla i płaski kamień” – Piotruś opowiedział co widział przed sobą.
- "Właśnie na mnie patrzysz. Jestem tym kamieniem. Mam kilkadziesiąt tysięcy lat, więc nie zaliczam się do młodzików. Cierpię wielką męczarnię, bo od kilku tysięcy lat leżę na tym samym boku i dostał odleżyn. Mógłbyś przekręcić mnie na drugi bok." – poprosił kamień.
- "Dobra" – zgodził się chłopiec.
Piotruś podważył kamień i z wielkim trudem przetoczył go na drugą stronę.
- "Dzięki. Ale ulga – odetchnął kamień – A teraz goń swych towarzyszy bo ledwo ich już widać." – poradził kamień i zamilkł na kolejne sto lat.
Piotruś biegiem gonił resztę dzieci i rozmyślał o dziwnej przygodzie jak przed chwilą mu się przydarzyła. Postanowił nie mówić nic o tym innym dzieciom, bo pewnie i tak by nie uwierzyły.
Kiedy zmęczony i spocony dognił inne dzieci na zakręcie ścieżki serce waliło mu jak oszalałe. Po chwili dostrzegł wilkołaka i przerażenie opanowało go bez reszty. |