Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-12-2007, 18:13   #3
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
QelHaol był mocno poirytowany: najpierw spóźnienie promu z koloni badawczej C-35. Później lądowanie w zupełnie innym lotnisku, i podróż z tym nieznośnym taksówkarzem, przez korki do lotniska głównego. Chociaż znał już doskonale zróżnicowanie i temperament ludzi nadal od ponad 100 lat nie był w stanie przetrawić aroganckich "nadludzi". Jeszce na dodatek dok jest na drugim końcu lotniska pomyślał zdenerwowany. nic jednak nie okazywał po sobie, zachowując kamienną twarz gdy przemierzał zgrabnym krokiem przez lotnisko.
Adamar wzbudzał niemałe zdziwienie ludzi Rzadko bowiem kiedy jakiś jego krewniak pojawiał sie na ziemi. Ludzie patrzyli na niego z mieszanymi uczuciami: niektórzy zainteresowanie przyglądali się gdy przechodził obok nich, dzieci entuzjastycznie podchodziły do niego i patrzył z niejakim podziwem, jeszcze inni, z strachem, niektórzy z wrogością. był dość wysoki, miał 2 metry wzrostu, ale za to budowę miał dość wątłą, ubrany był biały płaszcz zapięty po szyje. Długie jasnoniebieski włosy, zapięte w warkocz spływały mu do łopatek. Twarz miał odcień szarości, a to co wrzucało się oczy, po bliższej obserwacji to bardzo intensywne fioletowe tęczówki. Sam nic nie niusł, za nim jechał automatyczny wózek z kilkoma walizkami podróżnym, wszystkie o bardzo dziwnym zamku. Reszta rzeczy, zwłaszcza wyposażenie laboratorium, była juz wcześniej przewieziona na okręt.
W końcu się znalazł przed wyznaczonym dokiem. Skinął lekko do obecnych i podszedł do toreb i pochylił się lekko. Jedna z walizek, najmniejsza sama się otworzyła. Wyjął z niego jakieś papiery., po czym się odwrócił. Walizeczka sama się zamknęła. Adamar podszedł do kapitana, którego rozpoznał po zdjęciu.
Witamm Pana Panie DuVall- powiedział dźwięcznie po angielsku. Akcentował nienaganniekażsde słowo, jakby wyuczył się tego z kursów językowych.
Wręczając dokumenty kontynuował.
- Jestemm QelHaol FoShi (Trudno by było wymówić imię w za pomoca ludzkiej fonetyki). Jestemm mikrobiologiemm, który ma uczestniczyć w tej misji.

Gdy załatwił wszystkie formalności odszedł na bok (wózek posłusznie pojechał za nim) i usiadł wygodnie na jednym z krzeseł. było oczywiście trochę za małe, ale jakoś sie zmieścił
 
enneid jest offline