Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-12-2007, 15:04   #213
Drzewiec
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamilton

Stan szedł powoli razem z Killianem, słuchając jego słów. "Miły gość"- pomyślał.
- To chodźmy do tej gospody... za piwem nie przepadam, ale też mnie suszy, więc wargi bym zwilżył-przepychali się przez tłum, rozglądając się za czymś baropodobnym.
- Leki... problem całego tego zasranego świata... Może by mi się udało coś z tym twoim Raphidalem wykombinować, ale raz, że potrzebowałbym dużo składników, dwa, że zajęłoby to cholernie dużo czasu jak na nasze warunki... No i wiesz... atestu takiego domowej roboty lekarstwo by nie otrzymało. Mógłbyś się struć, czy coś- mruknął Chemik i pokazał delikatnym ruchem palca pociąganego po szyi jak mogłoby się to skończyć. -Żeby to było bezpieczne musiałbym mieć coś więcej niż małego Chemika... laboratorium... marzę o takowym, wiesz? Gdybym miał własne, sterylne, pełne narzędzi i medykamentów laboratorium mógłbym sprzedawać drogie leki za cenę ich składników... A tak? Mam małą walizkę, kilka buteleczek i ściereczek. Więc na Raphidal ode mnie nie licz. - westchnął Stan.
- Mówisz, że mógłbym żyć w Vegas. Racja, jestem dobrym specem. Mógłbym znaleźć pracę, zarabiać na utrzymanie i wytwarzać medykamenty, które potem jakiś koleś sprzedawałby za bezcen na targu. A i to jeśli by mi się poszczęściło. Dobrze wiemy, że rynek handlu lekarstwami jest w większych miastach opanowany przez gangi. To genialny sposób na zarobek, żerować na cudzym nieszczęściu... I co ja bym miał tam robić? Pracować dla jakiś Dark Visions? Nie, to nie dla mnie... Widzisz, Killian, jestem człowiekiem staromodnym. Nie pasuję do takiego świata... Chciałbym robić coś dobrego, ale udaje mi się średnio. Jeżdżę od miasta do miasta, pomagam kilku ludziom i uciekam dalej. Jeden, samotny medyk, który niczego nie zmieni... Dlatego myślałem, że przy Polowaniu pomogę ludzkości- błysnęło oko Stana. Przystanął, omiótł wzrokiem okolicę. Był głodny, Teraz tylko skierować się dalej, do najbliższej knajpy.
 
Drzewiec jest offline