Po opuszczeniu pokju przez kobietę, opada na kolana w gescie totalnej rezygnacji. Widac, ze sie zalamala. Przez glowe przebiega jej tyle mysli, ze nawet ona nie mogla ich zrozumiec. Jedyna jasna myśl to bylo wspomnienie smiechu kobiety i ironicznego rechotu jej ojca, wzdrygnela sie na samą myśl o nim. Po czym rozejrzal sie po pomieszczeniu. Zdjęła bandaż ze swojej prawej dłoni i zawiązała na nadgrastku, po czym odezwała się tyli słowami: -przepraszam, za swoj wybuch, jestem Loona Kross wojowniczka Kossuth'a. Zrozumcie mnie, z kazdym dnie moj przyjaciel jest coraz blizszy smierci i nie na rekę mi takieprzygody. Mam nadzieje, ze nie bedzie wam przeszkadzalo to iz jestem diableciem, mogę was zapewnic, ze nie mam zlych zamiarow. Chcialabym w was miec przyjaciól, a przynajmniej zaufanych towarzyszy. Gdybym nie musiala to uwierzcie mi-nie narzucalabym sie.
Po czym podnosi sie z ziemi zaklada kaptur, zasaniajac cala twarz i czeka jak zareaguja towarzysze. Po chwili jednak z uwagą obserwuje Karris'a. |