Carlos widząc przed sobą elfkę uśmiechnął sie pod równo przystrzyżonym czarnym wąsikiem. Przerzucił lewą nogę nad łękiem siodła i zeskoczył na ziemię. Ukłonił sie nisko posyłając przy tym nieludce długie spojrzenie swoich czarnych oczu i mówiąc: -Jestem Crlos Aguirre wolny Cygan a droga prowadzi mnie tam gdzie oczy poniosą, dziś do Florencji, jutro może do Wenecji, Neapolu albo samego Rzymu. A Ty pani cóż robisz tutaj sama gdy już słońce chyli sie ku zachodowi? Czyżby Twoja muzyka miała na celu przywołanie kogoś kto posłuży Ci za kompana w drodze do domu? Jeśli tak to w moim przypadku okazała sie skuteczna.
Wypowiedź skwitował szerokim uśmiechem. Nie okazał nawet odrobiny strachu bo tez nie czuł go ani krztyny, a zdziwienie z niezwykłego spotkania miało dla niego wydźwięk zdecydowanie radosny. Lubił niezwykłe zdarzenia i nie uważał elfów za twory szatana jak to robili co poniektórzy księża. Zaciekawiony bacznie przyglądał się elfce wciąż błyszcząc bielą zębów w śniadej twarzy. Całej tej sytuacji kolorytu dodawał fakt że nieznajoma była kobietą, może nie człowiekiem ale jednak bez dwóch zdań kobietą. I to piękną kobietą i młody Cygan nie mógł sie powstrzymać by nie spróbować w stosunku do niej choćby delikatnego flirtu. Takie próby kończyły się dla niego czasami w przeszłości dość nieprzyjemnie ale któż by długo przejmował się wściekłymi zazdrośnikami? Na pewno nie on.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas...
"Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce"
Ostatnio edytowane przez Durendal : 04-12-2007 o 00:05.
|