Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2007, 11:24   #8
Junior
 
Junior's Avatar
 
Reputacja: 1 Junior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputacjęJunior ma wspaniałą reputację
Ubi Leones. Wioska bez nazwy nie tak daleko od Streissen w Averlandzie. Wiosna 2512 roku

Rzeczowy. Stanowczy. Bogaty. Zwłaszcza to że był bogaty sprawiało że Rolf wzbudzał sympatię. Mocarną dłonią ściskał kufel pienistego piwska, świdrując Felixa wzrokiem. Ten utwierdzał się w przekonaniu że jego rozmówca jest osobą co najmniej bezpośrednią. Widać było jego zadowolenie, kiedy spoglądał na przepatrywacza. Mówił wprost i rzeczowo.
- Może byśmy włączyli. Ale niech ci będzie. Jak dobrze się spiszesz i w tydzień doprowadzisz nas do celu to i o jakiejś nagrodzie pomyślę.
Oczy Felixa rozszerzyły się. W duchu nie wierzył że usłyszy jeszcze takie słowa.
- Tedy wszystko jasne. Ruszamy o świtaniu. Dziś zatrzymamy się w wiosce, by odpocząć i nabrać zapasów. Bądź gotów.

No i jak tu się nie ucieszyć? Perspektywa zarobku w połączeniu z wizją opuszczenia czterech ścian była nader kusząca. Zwłaszcza po zimie, kiedy to zamiast dalekich przepraw, specjalizował się w wyprawianiu skór, obrabianiu narzędzi, naprawie uszkodzonego pieca, uszczelnianiu dachu. A do tego peklowaniu zbiorów i rąbaniu drewna na opał. Choć nader to – a było to wyzwaniem największym – wytrzymywaniu w codzienności ze swą lubą żoną.

To też z nie skrywaną radością Felix ruszył do domu, by oznajmić radosną nowinę. Radosną dla niego, a żonie przekazać mieszek zaliczki jaką otrzymał. Idąc błotnistą drogą przechodził koło kawalkady drwali. Ci spoglądali chmurnie i gniewnie, skutecznie odstraszając miejscowych. Matki chowały córki, chłopi z przerażeniem spoglądali w stronę wideł i cepów z nadzieją że nie będzie trzeba ich użyć. A ekipa drwali jakby nigdy nic rozkładała się obozem. Sprawnie oporządzali zwierzęta, niecili ogień, układali się w porządku należytym. Widać że sprawni i zdyscyplinowani. Objuczeni byli wcale poważnym sprzętem, a co ciekawe – wszyscy byli pod bronią. Nie jeden w przeszywanicy, który kolczą dysponował. A każdy topór czy miecz przy pasie. Do tego miny harde i mocne łapy.

Felix miał okazję się przyjrzeć im z bliska. Bowiem droga z karczmy do domu wiodła tuż obok kawalkady. To też i drwale mieli okazję obaczyć wioskowego, który jako jeden z nielicznych nie chował się na ich widok. Przemaszerował w niemym marszu. Któryś z drwali lekko skinął w pozdrowieniu, lecz większość taksowała wzrokiem i wracała do swych zajęć.

Wciąż promieniując entuzjazmem Felix wpadł do izby i radośnie oznajmił wesołą nowinę. A słowa poparł brzękiem monet wysypując je na blat przed oniemiałą małżonką. Jej oczy rozszerzyły się, kobieta uśmiechnęła się poczym… posmutniała. Nic nie powiedziała. Straciła jednak zainteresowanie monetami. Spojrzała po izbie na innych obecnych i zatrzymała wzrok na mężczyźnie z którym dzieliła żywot. W jej spojrzeniu był smutek, troska, tęsknota i miłość. Jakiej dawno Felix nie widział.
- To dobrze kochany… - wyszeptała spuszczając głowę, nieumiejętnie kryjąc łzy które pociekły jej po policzku – Kiedy nas opuścisz?

*****

Streissen w Averlandzie. Pod Śledziem. Wiosna 2512


Cycata karczmarka uśmiechnęła się płomiennie. Z jej oczu biła autentyczna radość. Ależ niewiele niektórym potrzeba do szczęścia. Czyż to nie zaleta?
- Coś się znajdzie. Jakiś ustronny pokoik na piętrze. Może nie wielki, a ciepły. Hi Hi Hi.
- I co znajduje się na ulicy Uber - panno –Kacper kontynuował mrugając na koniec porozumiewawczo okiem. - Aha i jak nazywa się ta karczma bo nie zauważyłem?
- Przy Uber Strasse? Wżdy to zwykła ulica. A czegoż tam szukasz przystojniaku? – zatrzepotała znów rzęsami, czego jednak Felix nie zauważył widząc niższe partie ciała kobiety, które ta zawzięcie prezentowała.
- Zaś karczma zowie się „Pod Śledziem” – karczmarka znów zaśmiała się jakby w samej nazwie – skądinąd idiotycznej – było coś zabawnego.
- Ja zaś jestem Hania…
 
__________________
To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce.
Junior jest offline