Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2007, 01:39   #1
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Wszystko zostaje w rodzinie

Wszyscy

Spaliście spokojnie w celi, gdy obudził was zgrzyt klucza otwierającego stare dębowe drzwi. Zmrużyliście oczy by światło padające z korytarza tak was nie oślepiało. Strażnik, którego dojrzeliście po chwili rozkazał wam wyjść pojedynczo. W jego ręce dostrzegliście pałkę okręconą rzemieniami, identyczną z tymi, którymi ogłusza się zwierzęta w rzeźni. Sam fakt jej posiadania nie wzbudził w was podejrzeń, bardziej niepokoiła was ta nocna pobudka. Jednak wszelkie myśli o stawieniu oporu skutecznie wybił wam z głów widok kolejnych trzech strażników stojących za plecami tego, który otwierał drzwi. Lekko zaspani opuściliście celę i ruszyliście korytarzem zgodnie z poleceniem strażnika. Najwyraźniej sprawa była pilna, co i rusz byliście popędzani ostrym słowem lub szturchnięciem co tylko wzmagało w was złość. W końcu opuściliście budynek więzienia i wyszliście na niewielki placyk, gdzie stał nakryty wóz, na koźle którego siedziało dwóch potężnie zbudowanych mężczyzn. Trzeci, ubrany w ciemne szaty mnicha stał nieopodal rozmawiając z kapitanem straży. Z tej odległości nie było możliwe zrozumieć o czym mówiąc, jednak zaczynaliście nabierać coraz to gorszych podejrzeń. Nawet nie zorientowaliście się kiedy spadły ciosy, początkowe zaskoczenie i wściekłość ustąpiły miejsca wszechogarniającej ciemności i zapomnieniu.


Obudził was dzwon pobliskiego klasztoru, tylko czemu brzmiał on tak głośno? Kiedy rozejrzeliście się po pomieszczeniu ze zdziwieniem zauważyliście, że znajdujecie się w sporej komnacie.

Łącznie było was siedmiu, spoglądaliście na siebie z podejrzliwością. Wszystko to wydawało wam się nierealne i groźne zarazem. Teraz nie tylko nie wiedzieliście co się dzieje ale nawet gdzie jesteście.
Był już ranek a przez okratowane okna mogliście dostrzec jakiś plac. Kiedy tak zastanawialiście się nad swoim losem do pomieszczenia niepostrzeżenie wszedł mnich, którego poprzedniej nocy zauważyliście obok wozu.

Zanim którykolwiek z was zdążył się odezwać ten uniósł ręce w uciszającym geście.

- Spokojnie, nie wszyscy na raz. Zapewne teraz zastawiacie się co tu do diaska robicie i co ja mam z tym wspólnego? Właśnie po to przyszedłem, żeby wam to wyjaśnić. Jak dobrze wiecie wszyscy jeszcze wczoraj siedzieliście w więzieniu czekając na przyjazd sędziego, no przynajmniej niektórzy z was.-

Spojrzał na was nieprzyjaznym wzrokiem po czym kontynuował przerwaną mowę.

Nie ukrywam, ze wasza obecność tutaj jest według mnie zbędna ale cóż nie mi o tym decydować. Ale przejdźmy do sedna sprawy. Zostaliście tu, czyli do klasztoru jak zapewne część z was zdążyła już sobie uświadomić w konkretnym celu. Mianowicie macie odnaleźć i schwytać pewnego człowieka. My sami nie możemy się tym zająć, nasz klasztor należy do kontemplacyjnych i jedynie ja mam przyznane prawo do kontaktów z ludźmi z zewnątrz.- Przy wymawianiu ostatniego słowa mnich skrzywił się nieznacznie jakby samo wspomnienie ludzi, którzy nie są w stanie wyrzec się wszystkiego w imię wiary było bolesne.

Tak więc jak widzicie musimy się zdać na pomoc ludzi waszego pokroju. Osoba, której będziecie szukać ośmieliła się podnieść rękę na opata naszego zakonu, otruwając go! Niestety nie wiemy o nim praktycznie nic i możemy jedynie przypuszczać, że nadal przebywa w mieście. Tak czy siak musicie odnaleźć oprócz mordercy także miejsce, gdzie się przygotowywał. Zarówno truciznę jak i odtrutkę przygotowuje się z zasuszonych łodyg pewnej rośliny, która jednak rośnie tylko i wyłącznie w pewnym odległym od Imperium miejscu. Mam pewność, że ktoś kto ośmielił udać się w tamto przeklęte miejsce by zdobyć tą roślinę ma jej zapas. Za okazaną pomoc umiemy się odwdzięczyć, wasze występki zostaną zapomniane a ponadto otrzymacie zapłatę. To jest zadatek.- Po tych słowach u waszych stóp wylądowało z brzękiem kilka sakiewek, po jednej dla każdego, pospieszne sprawdzenie ujawniło, że w każdej znajduje się 15 złotych koron. – Swoje rzeczy znajdziecie w nieużywanym magazynie znajdującym się przy południowych murach miasta. Tu macie klucz. A tak i jeszcze jedno, mimo iż nie podoba mi się wasza obecność życzę wam sukcesu, więc dla waszego własnego dobra odradzam ucieczkę z miasta. Pamiętajcie, że są rzeczy, przed którymi uciec nie można.-

Mnich zamilkł na chwilę a wy nie byliście pewni czy była to groźba czy też porada. – Z pewnością macie mnóstwo wątpliwości więc pytajcie, póki mam czas i chęci.-

Mnich skrzyżował ręce na piersiach czekając na pytania i szykując się do odpowiedzenia na nie. Jego postawa i wcześniejsze słowa wyraźnie mówiły wam, że uważa was za jednostki marnujące jego czas i chce jak najszybciej skończyc z tym wszystkich i powrócić do zajęć.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej

Ostatnio edytowane przez John5 : 09-12-2007 o 15:39.
John5 jest offline