Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2007, 16:14   #7
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Mężczyzna, który dotychczas nie przedstawił się jeszcze reszcie grupy, z którą miał przyjemność spędzić kilka ostatnich nocy, stał spokojnie oparty o ścianę. Przyglądał się spokojnie małemu placykowi na zewnątrz przez okratowane okno. Przeklinał w duchu zdarzenie dzisiejszej nocy. Gdyby się tak nie opierał, z pewnością zostałby mniej poobijany. Rozmasował bolące czoło. Na rękach i plecach czuł bolące miejsca, widać, nie oszczędzali kopniaków. Żałował także, że to byli ci sami strażnicy, co złapali go w miasteczku. Też się opierał, a klawisz z lagą miał okazję wyładować na nim swoją frustrację, wszakże zostawił mu bliznę na głowie na całe życie.

Blizna była jednak nieporównywalnie mniejsza od tej, którą posiadał mężczyzna. Zaczynała się nad prawą brwią, przechodziła przez policzek aż do szczęki po tej samej stronie. Musiał przejść wiele, z pewnością stoczył niejedną bójkę na gościńcu, albo też poharatał go wyjątkowo silny stwór. Mógł też zwyczajnie wejść na widły, ale nie wyglądał na zwykłego chłopa. Przeczytał temu jego postura, pod kaftanem rysowały się całkiem potężne mięśnie. Mógł wyglądać na zwykłego rębajłę, ale przeczyła temu jego blada twarz, na którą padało światło. Dokładniej oczy, barwy zimnej stali. Z pewnością musiał się szlachetnie urodzić, jednak dziw bierze, co szlachcic mógł robić w więzieniu.

Mężczyzna podrapał się po kilkudniowym zaroście, wciąż pamiętał o ten bójce, przy obrocie na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Wciąż stał oparty o ścianę. Spokojnym wzrokiem odprowadzał wchodzącego mnicha. Więc jesteśmy w zakonie, pomyślał. Mnich zaczął coś mówić, wyjaśniał ich sytuację, po chwili rzucił każdemu mieszek. Podniósł bez zbędnego ociągania się, zajrzał do środka. Marne piętnaście koron, z pewnością a tą cenę odzyska swojego konia. Ogarnął swoje długie, czarne włosy. Wątpił, czy w ogóle go odzyska, wątpił też w swój ekwipunek. Zero godności dla szlachcica, pech. Sam po części jest sobie winien, mógł nie przyjmować wyzwania z tym gburem. Mógł wywęszyć zasadzkę, jednak nie miał nic do roboty. Człowiek bez pracy to żaden człowiek.

Po chwili jednak mnich zapewnił, że jego ekwipunek leży w jakimś magazynie nietknięty. Dobre i to, jednak wciąż chciał odzyskać swoją klacz, już od wiosny świetnie się spisywała. Zapytał, nie wytrzymał.
- Co z moim… naszymi końmi? Czy też otrzymamy za nie rekompensatę, jeżeli spotkał je przykry los, czy mamy sobie poszukać nowych? – odparł swoim zimnym, szorstkim tonem, przywodzącym na myśl dziki, chłodny wiatr wiejący pośród grobów i kurhanów. Patrzył prosto w oczy mnicha.
 
Revan jest offline