Teoretycznie takim crossem jest nasza
sesja otwarta na forum, ale tu w sumie jeszcze starć mag-wampir nie było, więc trudno przewidywać jak to wyjdzie.
Z własnych natomiast doświadczeń, muszę przyznać, że jest to ciekawe pod warunkiem, że MG nie jest systemowym maniakiem i nie wyjeżdża co chwilę z mechaniką.
Z takich mieszanek ja miło wspominam 2 sytuacje:
1. Kiedy wampirza księżna dowiaduje się, że w jej okręgu zamieszkał możnowładca... dziwny. Początkowo wszystko wskazuje na to, że to Kainita, kiedy jednak przybywa do jego zamku, by powitać kamrata, mag ujawnia swoje umiejętności, a jego zamek staje się więzieniem dla wampirzycy, którą inni Kainici (szczególnie ci związani Więzami Krwi) musza ratować. No a mag jest wniebowzięty, bo oto mu chodziło – o poznanie struktury więzów vitae. Sama fabuła nie tyle była oparta na walce, co wpierw na poznawaniu zagrożenia, pozbieraniu rozsypki obrazującej sytuację i... kombinowanie jak z tym magiem postępować.
2. Gracze są watahą wilkołaków, do której od pewnego czasu dochodzą głosy o znikających Garou. Wyruszają na ratunek? Nie! Sami stają się ofiarami w wyniku zaskoczenia i ogromnej mocy przeznaczonej na ich schwytanie. Po tym zostają wywiezieni na polanę, a tam już czekają: potężny wampir, nieśmiertelny i mag. Prastarzy postanowili urządzić sobie zawody, by przekonać się, którego metody łowów są najbardziej skuteczne. Sytuacja staje się groteskowa. Wilkołaki zostają wypuszczone, trzej pakerzy zamykają się w kuli i... liczą do 100.
Potem mają rozpocząć się łowy, które trwać będą do wschodu słońca, tak więc drużyna ma szanse by przeżyć... choć bardzo nikłe.
Ogólnie uważam takie elementy w sesji za bardzo fajne i rozbudzające ciekawość Graczy, pod warunkiem jednak, że są one dobrze oplecione fabułą i pozostają TYLKO elementami. Sesja z rodzaju: „Idziesz sobie wampem przez las, a tu wychodzi z chatki potężny mag! Pokonałeś maga. Idziesz dalej, a tu zza krzaków wyskakuje Garou – z takimi zębolami!” przypomina mi raczej Warmłotka w najprostszej postaci.