Robin "Dziadek" Carver
-Nie wierć się, bo będzie gorzej... - powiedział do chorego. Oczywiście nie posłuchał. No i oczywiście było gorzej - trzeba przyznać, że oglądanie zawartości cudzego żołądka było wątpliwą rozrywką... Coraz bardziej żałował, że w ogóle wyszedł z karetki. "Tak to jest jak się chce udawać Matkę Teresę z skądś tam..."
W końcu dowlekli się do szpitala. Po tym co mówił "Anthony" przed chwilą, nie zdziwił się tak bardzo, że pielęgniarka rozpoznaje pacjenta. Na pytanie odpowiedział krótko i rzeczowo - nie przyszedł tutaj na pogawędki:
-Nie wiem co to za jeden, ani co mu jest... ale coś na pewno, bo zarzygał całą drogę od targu do szpitala. - Robin zastanowił się przez chwilę - No i jak jeszcze mógł mówić, to wspomniał coś o preparatach krwiotwórczych...
Co do drugiego pytania... spojrzał na Killiana i postanowił tymczasowo je zignorować. Na uprzejmości będzie czas potem. Teraz chciał się w końcu pozbyć tego dziada, który zepsuł mu tak dobrze się zapowiadający dzień. Zamiast odpowiedzieć zapytał:
-Gdzie mamy go postawić? Trzymanie go tak jest trochę niewygodne... |