MG: Widzisz jak gosc wyciaga z rekawa sztylet i bierze zamach, celujac w ciebie!
G1: Proboje zlapac go zebami.
MG: Sztylet utkwil ci w ramieniu, dostajesz tyle a tyle obrazen, jestes na skraju smierci...
G1: O! To sprzedam ten sztylet i bede mial na nowy plaszcz!
G2: Wydzieram sztylet z jego ramienia, chowam do kieszeni i uciekam przez okno...
No po czyms takim mozna sie juz zalamac, co?
__________________ -No a tu kiedys byla swiatynia...
-Jakiego boga?
-A ktozby to pamietal?
-Fakt. Ktozby. |