Wóz na wygiętych na boki kołach, załadowany po brzegi beczułkami, przesuwa się bardzo powoli po trakcie wiodącym do Miasta Białego Wilka, wprost z malowniczo położonego Hunxe. Dwóch mężczyzn siedzących na wozie wesoło podśpiewuje, od czasu do czasu przechylając łyczek Middenheimskiej jałowcówki. Szare, podziurawione płaszcze podróżne z brązowymi kapturami, przesłaniają w mroku ich twarze. Słońce chyli się ku zachodowi.
Nagle jeden z koni zerwał się w niepokoju, niemalże wyrywając woźnicy lejce. Mężczyzna długo nie myśląc zatrzymał wóz. Wstał i rozejrzał się po skraju lasu. Po prawej dostrzegł coś leżącego w rowie. Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z kompanem, po czym sięgnął po załadowany do strzału garłacz, leżący za jego plecami. Zsiadł z wozu ściskając mocno w dłoniach garłacz. Poczuł jak nogi uginają mu się ze strachu. Przypomniały mu się wszystkie opowieści jakie słyszał w „Tonącym Szczurze” o Lesie Drakwald. Przełknął ślinę i wychylił się za łeb jednego z koni. Wycelował w rów. Dostrzegł jedynie cień, czegoś leżącego w bezruchu przy krzakach. Podszedł bliżej. W rowie zobaczył ciało mężczyzny z rozłupaną na pól czaszką. Denat w średnim wieku, ubrany w szlachecki strój, niechybnie nie był z Imperium i z calom pewnością już nie żył. Woźnica przyjrzał się dokładniej leżącemu ciału. Dostrzegł, że dłoń mocno ściska rapier w dłoni. Obok ciała leży otworzony tubus po pergaminach.
- Co tam widzisz? – powiedział mężczyzna na wozie.
- Jakiś trup. Zaraz się porzygam. – odparł woźnica.
-Wynośmy się stąd. Droga do Middenheim długa. Musimy dotrzeć jeszcze dziś z dostawą.
Woźnica schylił się nad ciałem zasłaniając chusteczką twarz.
- Ten kto zabił tego jegomościa musiał szukać czegoś konkretnego. Zostawił monety i biżuterię tego szlachcica. Wynosimy się stąd, nie podoba mi się to. Brakuje nam tu jeszcze strażników dróg i dodatkowych kłopotów przez to.
Woźnica wsiadł na wóz i popędził konie na północ, w kierunku Middenheim.
John5 prosiłeś o próbkę mozliwości. Oto i ona.
Mam już 2 osoby czekam na jeszcze minimum 1.
Przydała by się jakaś intelektualna postać...