I oto kolejny zacny człek ocalon od zakusów złego! - pomyślał Bolko, z rykiem szykując maczugę swą ogromną, w gniewie straszną, do połechtania łotra. Machnięcie, które niecną głowę zdmuchnąć miało z ramion, ku zaskoczeniu jasnowłosego olbrzyma w nicość trafiło, wytrącając dzierżyciela z pantałyku. Ciągnięty przez broń, po kilku drobnych skoczkach, w dół spojrzał i gały wybałuszył. Niewinny podróżny właśnie mieczem jak szalony zamiatał i rozbójników jak wieprze rzeźne na kawały rąbał. Dzielny Bolko zawahał się chwilę, niepewny czy jakowyś diaboł w wędrowca nie wstąpił. Z rosnącym niepokojem patrzał na roczłonkowywane bandyckie ścierwa. Z każdym ciosem coraz bardziej oczy mrużył i głowę odwracał, widoku nieboskiego znieść nie mogąc.
- Mości rycerzu, dość... tak się nie godzi....
Wymamrotał, lecz słuszne słowa do uszu woja nie doszły.
Długa chwila minęła, nim podróżny stanął przed nim, krwawy, dychając ciężko - Dziękuje ci za uratowanie mnie. I przepraszam za to przedstawienie Bolko w odpowiedzi pokiwał jeno głową i zerkał raz na woja, raz na jego dzieło. Brew latała w górę i w dół, a i brzuch dokuczać znowu zaczął. Cieśla nie raz łepek Kijkiem rozbić musiał, czy dziczka smacznego oskórować i wypatroszyć, ale bądź co bądź, to ludzie byli. Może źli, ale nawet oni nie zasługiwali na takie okrucieństwo i ciała bezczeszczenie. Patrzył właśnie ze zgryzotą na smutny obrazek, kontemplując kruchość życia, biedę i krzywdę, która ludzi na złą drogę sprowadza, gdy w końcu wojownik odezwał się ponownie... - Nazywam się Alexander z Toussaint. Jak się nazywasz i gdzie podróżujesz przyjacielu?
- Witajcie szlachetny Aleksandrze Stusanie.
Skinął głową z odwieczną, chłopską pokorą wymalowaną na twarzy i Kijek potężny w dłoniach niedźwiedzich miętolić naczął.
- Jam Bolko, syn Hieronima, cieślarstwem się trudnię. Ja teraz tam idę.
Machnął ręką wzdłuż drogi.
- Podobno w księstwie jakowymś silnych mężczyzn do brania czegoś potrzebują, a jak już z domowych pieleszy żem wyruszył, to szylingów nieco zarobić wypada, jak okazja jest. A może i niewiastę ładną, robotną znajdę, i na kobierzec powiodę hyhy. A wy mości rycerzu dokąd zmierzacie, jeśli zapytać wolno? Aha i przeproszę was niedługo, mości rycerzu, bo grobki dla tych łotrów niemytych, z którymi tak srogo się obeszliście, wykopać trza...
__________________ "To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS
Ostatnio edytowane przez Judeau : 05-01-2008 o 19:10.
|