Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-01-2008, 17:57   #5
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Był niewysokim, szczupłym młodzieńcem. Jego twarz zdobiły kruczoczarne, niegdyś utrefione, włosy. Można by powiedzieć, że teraz są w artystycznym nieładzie. Nic dziwnego po tych trzech dniach bez łaźni lub kąpieli! Pod grubym, wełnianym płaszczem dało się dostrzec dość bogate odzienie, jakby ktoś wyciągnął go wprost z dworskiego balu i rzucił do tej bezkresnej, obcej mu puszczy w środku niczego. Co prawda wszystko to nosiło ślady niedawnych zajść; sam mężczyzna był niemiłosiernie obdrapany po przejażdżce przez bezdroża, wśród drzew, chaszczy i jakiegoś leśnego tałatajstwa; jednak dumna postawa którą przybierał nawet w siodle umacniała pierwsze wrażenie. –Cywilizacja.. cywilizacja.. cywilizacja- Mruczał wciąż wściekle pod nosem, jadąc traktem. Gdy dostrzegł postać ściągnął cugle żeby zmusić swojego konia do zarżenia. Jego ręce były zadbane, widać, że odwykłe już od cięższej pracy. Pierwszy odruch kazał mu się skłonić, chociaż siedział w siodle. Zapanował nad nim. W końcu miał przed sobą osobę pośledniejszego stanu. Stan zobowiązuje zawsze i wszędzie. Zobowiązuje nawet mimo najszczerszych chęci herbowego, który rad by się bratał z osobami którym los wyznaczył niższe miejsce w odwiecznej hierarchii społeczeństwa. Borand sam już nie wiedział kiedy zdążył przywyknąć do tego wielkopańskiego bełkotu. Ostatecznie uniósł tylko rękę w geście pozdrowienia i przywołał na twarz miły, ciepły, pełen poufałości uśmiech. –Kogóż to szczęśliwy los szlakiem prowadzi? –Zagadnął uprzejmie, siląc się na mądre formułki. –Widzę, że fortuna łaskawą była. – Gdy to mówił, zerknął znacząco na kiesę trzymaną przez mężczyznę. W jego głosie brzmiała jakaś obca nuta. Niewielka naleciałość w mowie, będąca śladem południowego akcentu. Nie czekał na odpowiedź. Wbił pięty w konia żeby wyrównać do podróżnego. Koń był nie brzydki, czarny jak włosy mężczyzny. Poruszał się z wrodzoną gracją i bez śladów zmęczenia, chociaż to on a nie Borand przegalopował całą tą trasę niosąc na grzbiecie jakiegoś, o zgrozo, spoconego człeczynę.

Z Borandem było coś nie tak. Nie pasował tutaj. Śmieszny kordzik przy boku nie obroniłby go nawet przed ghulem. Zresztą sądząc po jego aparycji pewnie popuściłby ze strachu zanim by go dobył. Zginąłby samemu i chyba zdawał sobie z tego sprawę. Potwierdziło to kolejne pytanie które zadał.

-Wyglądacie mi na bitnego chłopa. Umiecie się posługiwać tą kosą co to ją przy sobie nosicie? Jeśli tak to dziś jest wasz szczęśliwy dzień! Jestem bowiem osobą herbowego rodu i jako taka dużo mogę. Zwłaszcza dla kogoś kto wyświadczy mi przysługę, na przykład służąc pogawędką przez dalszą trasę. Rozumiesz co mam na myśli, prawda?- Był gadatliwy, w dodatku uśmiech wciąż nie schodził mu z gęby. To irytowało. Bardzo. Jednak miał też swój urok.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 05-01-2008 o 19:11.
Keth jest offline