Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2008, 10:56   #3
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Kolejna parszywa noc za mną. - pomyślała Eva i ruszyła przed siebie. - A ja jak zwykle padam z nóg.
Czy mój beznadziejny los się kiedyś odmieni? - westchneła ale zaraz zrugała sie za takie myśli – Cóż, jest jak jest i lepiej nie będzie. Chociaz czynsz za ten miesiąc zapłącę o czasie.
Drobna, niewysoka postać przemknęła pod oknami kamienicy. Zapaliła papierosa i mocniej otuliła sie kołnierzem kurtki w kolorze khaki. Nosiła jasne wytarte jeansy i ciężkie, wojskowe buty.
Eva próbowała poskładać rozbiegane myśli. Przetarła dłonią zmęczone oczy i stłumiła ziewnięcie.
Miasto zaczynało się budzić, pojedyncze światełka zapalały się w oknach, na ulice leniwie wypełzali ludzie śpiesznym krokiem sunąc przed siebie w wyścigu do pracy. Szare prochowce, garnitury, aktówki, puste oczy i puste twarze. “Każdy nosi swój krzyż codzienności” - pomyślała jeszcze z rezygnacją.
Niezauważyła nawet kiedy papieros wypalił sie do samego końca. Przystanęła i zaczęła szperać w wielkiej skórzanej torbie. Trwało to długą chwilę gdy wreszcie zaklęła na cały głos i z irytacją wywaliła zawartość torebki na chodnik. Starszy mężczyzna nerwowo obejrzał się za siebie i zmierzył kobietę podejrzliwym spojrzeniem. Przyspieszył kroku i zaraz zniknął za rogiem.
Eva bezradnie pochyliła sie nad stosem przedmiotów i powtórnie zaklęła paskudnie. Chwyciła lusterko i szminkę i pociągneła nią po ustach poprawiając ich karmazynowy odcień. Potem odnalazła paczkę papierosów i zapalniczkę. Przygryzła zębami filtr, odpaliła papierosa aż jego koniec zaskwierczał przyjemnie. Zgarnęła resztę rzeczy i wrzuciła niedbale z powrotem do torby.
Wyprostowała sie i zamarła przez moment w nieruchomej pozie. Stała przed witryną sklepową w której odbijała sie jej sylwetka. Każdy mężczyzna zobaczyłby zapewne atrakcyjną młodą kobietę o intrygującej, niepospolitej urodzie. Wąskie, drapiezne oczy, mały prosty nos i usta w kolorze krwistej czerwieni. Krótkie, ciemne włosy opadały delikatnie na kark a grzywka lekko zakrywała oczy. Wyciągnęła przed siebie rękę i opuszkami palców dotkęła swojego odbicia na szybie. Niewyrodny pomiot swojego ojca, gdybym mogła być do niego troche mniej podobna chętniej spoglądałabym w lustro... Ciekawe ile łajdakowi zostało lat odsiadki, oby już z tamtąd nigdy nie wyszedł. - pomyślała i ruszyła dalej w kierunku domu bezwolnie powłócząc nogami.
Dozorczyni już na nią czekała. Stara wiedźma, kiedy chodzi o pieniądze zawsze wyrasta wprost spod ziemi. - przemknęło jej po głowie. Bez słowa wyciągnęła z kieszeni plik baknotów i wręczyła tamtej. Żadna sie nie odezwała. Przez chwilę stały naprzeciw siebie i mierzyły sie nieprzyjemnymi spojrzeniami jakby w jakimś niemym pojedynku woli. Wreszcie stara, przygarbiona kobieta wycofała sie i zamaszystm ruchem zatrzasnęła za sobą drzwi. Eva dotarła do wejścia do swojego mieszkania i przykucnęła obok . Narzekając pod nosem grzebała w odmętach swojej torebki w poszukiwaniu kluczy.
W mieszkaniu panował półmrok. Rozsunęła ciężkie zasłony ale wnętrze niewiele się rozjaśniło. Mały klaustrofobiczy pokój zawalony był sprzętami, na łóżku zwinięta w kłębek pościel, na stole i meblach pełno jednorazowych kubków po kawie, brudnych szklanek i talerzy. Na podłodze sterty gazet i książek oraz porozrzucone ubrania.
Jasna cholera jaki burdel – wysyczała ze złością. Rozebrała się i poszła wziąść szybki prysznic. Woda zadziałała kojąco. Poczułą jak napięcie minionego dnia ją opuszcza. Wytarła się ręcznikiem, umyła zęby i z ulgą zwaliła się na łóżko. Włączyła jeszcze telewizor ale po wysłuchaniu kilku minut wiadomości z rozdrażnieniem cisnęła pilotem o ściane aż rozpadł się na kawałki. To nie był dobry pomysł. Teraz bedę musiała wstać zeby wyłączyć telewizor. Ten huk jest nie do wytrzymania... - pomyślała.Usnęła szybko, mimo drażniącego hałasu. Właśnie zaczynały sie poranne programy.
 
liliel jest offline