Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2008, 01:20   #6
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
YouTube - Thomas Newman - Cathedral

- … no bo taka cisza, to i zmarłego obudzi- Verrna popatrzała się w zimne oczy mężczyzny w czarnym fraku. Kucharka domu. Wieloletni staż. Pulchna, starsza pani o brązowych, zatroskanych oczach.

Jej fartuszek nawet w najbrudniejszej kuchni, przy gotowaniu pozostawał biały. Kobieta ugniatała ciasto. Jej sprawne ręce i kucharski zmysł pozwalał kobiecie poruszać się w zabytkowej kuchni niczym baletnica w trudnej sztuce o gotowaniu.
-Niebywałe- Na twarzy mężczyzny pojawił się grymas przypominający uśmiech. Oparł się dłońmi o blat kuchenny i wpatrywał się w dzielne, kulinarne poczynania pulchnej pani.
-Ty znowu swoje-Roześmiała się. Głos jej dość wysoki. Śmiejąc się przypominał trochę pisk. Mężczyzna położył dłonie na ramionach niskiej kobiety. Uśmiechnęła się, a na jej twarzy pojawił się rumieniec.
-Już czas- Dźwięk kołatki uderzającej w ogromne wejściowe drzwi, rozbrzmiewał po wszystkich korytarzach. Kobieta przestała wałkować ciasto. Pociągnęła delikatnie nosem. I spuściła lekko głowę. Półmrok panujący w dużej, kamiennej kuchni nie pozwalał na dojrzenie łez kapiących z pucołowatych policzków Verrny. Twarz mężczyzny niczym kamienny posąg nie ulegał najmniejszym emocjom, a jego oczy. Takie zimne i przenikliwe.
Mężczyzna szedł spokojnym krokiem przez hol w kierunku drzwi. Otworzył je, dość powoli. Aby wszyscy usłyszeli lekki jęk starego drewna. Lokaj jedynie zmierzył trójkę mężczyzn, którzy wpatrywali się w niego jak w jakiś zabytkowy posąg. Dawało mu to pewien rodzaj chorej satysfakcji. Rozejrzał się lekko stojąc w drzwiach. Nie wszyscy skorzystali z zaproszenia. To dawało pewne komplikacje. Zmrużył lekko oczy.
-Czy mają państwo zaproszenia?- Jego monotonny i taki ciężki głos, przygniatał. Aż w gardle ślina zastygała.
Po kolei wpuszczał mężczyzn, po uprzednim dokładnym sprawdzeniu zaproszeń. Gdy wszyscy weszli już do środka, lokaj podpalił zaproszenia. Płomień miał nienaturalny siny kolor, zaś jego dym był purpurowy. Znajdowaliście się w dość dużym holu. Po lewej i po prawej dwie pary drewnianych dużych, zamkniętych drzwi. Zaś na końcu tego dość przestronnego pomieszczenia schody które rozwidlały się na półpiętrze, gdzie stał duży zabytkowy zegar z wahadłem.

Czerwony dywan na schodach, zaś na dole kamienna posadzka, koloru zielonego. Na środku pod sufitem ciężki, kryształowy żyrandol.

Na ścianach obrazy przedstawiających myśliwych na polowaniu. A po bokach wypchane zwierzęta i strzelby.

Dziwna dekoracja, witająca nieznajomych. Oglądaliście to z dość nietypowymi minami.
-Panicz, lubił polować – Wyjaśnił wam lokaj bez, wcześniej zadanego pytania.
-Zaprowadzę teraz panów do ich pokoi. – Wskazał ręką na schody i zaczął wolnym krokiem ku nich zmierzać.
-Zapraszam- Nie odwrócił się do was twarzą. Szedł cały czas przed siebie. Skręcił w prawo. Na pierwszym piętrze po obu stronach były tak samo jak na dole, dwie pary drzwi. Na górze również panował „myśliwski nastrój”. Lokaj otworzył pierwsze duże drzwi. Prowadziły one do mniejszego długiego korytarza. Po lewej stronie były duże zdobione okna, zaś po prawej spora ilość zamkniętych drzwi. Czerwony dywan z frędzelkami. Myślisz sobie, że to nieodłączny element domu. Na ścianach wiszą portrety różnych osób. Starych, młodych, uśmiechniętych i tych posępnych. Pewnie to jakaś rodzina, która tu mieszkała kiedyś. Idziecie posłusznie za mężczyzną. Mijacie kolejne drzwi.
-Numer 44- Wyjął mosiężny duży klucz i otworzył drzwi. Zaś drzwi którymi weszli wcześniej, mocno zaskrzypiały i zatrzasnęły się z głośnym łoskotem.
-Pan Lick, to pański pokój- Powiedziawszy to, wręczył Ci klucz.
-Idziemy dalej panowie- Zastanawiacie się jak daleko jeszcze, każe wam iść za sobą ten bezwyrazowy typ w czarnym fraku.
-Numer 14- Wyjął z kieszeni kolejny klucz i wręczył go tym razem Jackowi Czerwińskiemu.
-Teraz panowie cofniemy się do drugiego skrzydła domu- To było dziwne. Dlaczego nie mogliście mieć pokoi blisko siebie? Tylko tak jesteście porozrzucani. Może to i dobrze, bo nie będziecie sobie przeszkadzać? Przechodząc koło zegara, ten wybił pełną godzinę. Lokaj przechodząc koło niego lekko westchnął. Otworzył pierwsze duże drzwi na pierwszym piętrze po lewej stronie schodów. Ten korytarz, niczym się nie różnił od tego z naprzeciwka. Tylko tym, że okna były po prawej stronie, a drzwi po lewej.
-Numer 43-Tym razem był to pokój Matthewa. Pan Fox, zaczął się mało komfortowo czuć w towarzystwie sam na sam z lokajem. Ten bijący chłód i obojętność. W tym było jakieś szaleństwo.
-Numer 41, ostatni pokój-Wręczył Ci klucz i wrócił korytarzem do wyjścia.



Johnny Lick


Mały, schludny pokoik w zielonej kolorystyce. Na przeciw drzwi było duże okno z zielonymi materiałami spływającymi spod sufitu. Po prawej stronie stało duże łóżko z baldachimem, a na przeciw niego stylowy kominek. Nad kominkiem wisiał obraz małej blond dziewczynki w białej sukieneczce na łące, która zbierał polne kwiatki.

Uśmiechnięte młode dziewczę, może lat 12. Koło łóżka stała komódka, a na niej świeże słoneczniki w wazonie. Słoneczniki? O tej porze roku? Koło okna stał fotel, a koło kominka mała biblioteczka. Na komodzie koło pięknego wazonu i zabytkowego zegara leżała karteczka.

Śniadanie o 9
Obiad o 14
Kolacja o 18

Spojrzałeś na zegarek. Była godzina 13. Miałeś jeszcze sporo czasu.


Matthew Bourne

W pokoju dominował ciepły czerwony kolor. Na przeciw drzwi było okno z długimi firanami i zasłonami.

Po prawej stronie duże łoże z baldachimem a koło niego kominek. Na kominku stały świeże czerwone róże. Róże? O tej porze roku?

Na przeciw łoża wisiał duży obraz młodej damy w białej sukience pozującej z polnymi kwiatami, siedząc na krześle w jasnej komnacie. Po prawej strony była duża szafa, a koło niej biblioteczka. Koło łoża stała szafka, a na niej lampa. Koło lampy była karteczka.

Śniadanie o 9
Obiad o 14
Kolacja o 18


Jacek Czerwiński

Twój pokój jak każdy był miły, schludny i ciepły. Do tego mały i przytulny. Kolorystyka jaka dominowała w tym pokoju to niebieski. Na przeciw drzwi wejściowych było duże okno z długimi firankami i lazurowymi zasłonami. Po prawej stronie stało łóżko z baldachimem, a na przeciw niego wisiał obraz starszej kobiety w białej sukience, która miała zrobiony wianek z polnych kwiatów. Pomyślałeś sobie, że nawet kobieta sympatycznie wygląda. Tak na pierwszy rzut oka, mogła by mieć 34 lata. Koło okna stał fotel, a na przeciw niego mała biblioteczka. Koło łóżka stała niska komoda, a na niej zabytkowy zegar i bukiet niezapominajek w wazonie. To było dziwne. Niezapominajki? O tej porze?

Koło wazonu leżała karteczka.

Śniadanie o 9
Obiad o 14
Kolacja o 18

David Fox

Twój pokój był malutki. Myślałeś, że w tak dużym domu to i pokoje będę duże, ale myliłeś się. Pokój był mały, ale bardzo przytulny i ciepły. Nad wyraz sympatyczny.

Kolorystyka występująca w pomieszczeniu to biel. Przyjemna, czysta. Na przeciw wejścia do pokoju jest duże okno z białymi i kremowymi firankami oraz ciężkimi zasłonami. Po prawej stronie duże łóżko z baldachimem a koło niego kominek, na którym stały orchidee. Orchidee? O tej porze?

Na przeciw kominka niewielka szafa, a koło niej biblioteczka. Na przeciw łoża na ścianie wisiał obraz starej kobiety w białej sukience, która siedział na zdobionym krześle a w ręce trzymała polnego kwiatka. Przerażająca, a jednocześnie sympatyczna starsza pani. Koło okna stał fotel. Zauważyłeś białą kartkę na nocnym stoliku.

Śniadanie o 9
Obiad o 14
Kolacja o 18
 

Ostatnio edytowane przez Nansze : 26-01-2008 o 02:02.