Elran nie bardzo zdziwił się, że jego "przemowa" nie wywarła żadnego wyraźnego skutku, liczył głównie na chwilową konsternację goblinów i możliwość ucieczki. Wyglądało, że częściowo mu się to udało. Myśl o zostawieniu towarzyszy walczących samotnie ze zgrają napastników nie uśmiechała mu się zbytnio, ale zbliżający się jeźdźcy pomogli mu rozstrzygnąć wszelkie dylematy moralne. "Cóż, życie jest brutalne." - pomyślał wyciągając kolejny sztylet - "Tylko tyle mogę dla was zrobić." Wycelował w jednego z goblinów walczących z Belegrisem, rzucił w niego po czym odwrócił się i pognał ile sił w nogach wzdłuż drogi do Procambur. Biegł szybko, ale wolał trzymać się skraju traktu, żeby w razie czego uciec między drzewa przed pogonią. Męczyła go myśl o kolejnej dezercji, ale wiedział, że musi to zrobić, żeby dożyć jutra.
Pierwszy raz w życiu miał wyrzuty sumienia. |