Wątek: Dziecię Chaosu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2008, 23:29   #1
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Dziecię Chaosu

Mówili, że rozsiały ją dzieci rogatego szczura. Mówili, wszyscy, co do jednego, że maczał w tym palce jeden z bogów Chaosu, śmierdzący pan chorób, Nurgle. Mówili też, że to wina magów, którzy w zemście za katusze czynione na ich rodzaju rzucili klątwę na miasta i wsie. Chociaż powód był jak najbardziej prozaiczny, wszyscy uczeni uparcie twierdzili to samo, to wina ciemnych mocy. A czy ktoś pomyślał, czy ktoś na trzeźwo próbował zanalizować, co się stało, co było początkiem tej tragicznej w skutkach epidemii? Nie? No to posłuchajcie…

Rozdział I: Widmo Zarazy


Środek lata. Bezchmurne popołudnie. Vizeaya, miasto położone nad brzegiem zatoki Golfo De Bidouze, objęte kwarantanną.

*** Jeremił Zaćwilichowski ***

Już kilka dni siedzisz w mieście Vizeaya, z powodu kwarantanny, którą wprowadzono w tym mieście. Sytuacja ta powoli zaczyna cię irytować, ale karczma, w której wynająłeś pokój jest całkiem porządna i tania. Władze miasta zamknęły wszystkie bramy, a także zablokowały port. Wieści głoszą, że zaraza rozprzestrzeniła się w północnej części gór Iranna, i szybko przedostała się na niziny, zbierając niesamowite żniwo ludzkich dusz.

Z braku zajęcia zwiedziłeś pół miasta, i znasz je prawie tak dobrze, jak własną kieszeń. Trzeba przyznać, że gdyby nie tutejsze władze, oraz potężne podatki, zamieszkałbyś w takim miejscu. Estalia to całkiem urocze miejsce. Przechadzając się pomiędzy kamieniczkami, zwieńczonych czerwonymi dachówkami, dostrzegłeś coś ciekawego w zaułku..

O futrynę jednego z bocznych wejść domu opierała się kobieta. Miała smukłą twarz, i jasnobrązowe włosy, jednak nie wyglądała jak większość tutejszych kobiet, była… inna. Jest spojrzenie przypominało ci drzewa pokryte śnieżnobiałym puchem i kwiaty przebiśniegów. Zupełnie jak w twojej ojczyźnie.

*** Elizabeth Auguste von Fortenhaf ***

Znajomy twojego męża zwyczajnie zaginął, próbowałaś go odnaleźć, ale nic z tego. Szukając zajęcia w tym przeklętym mieście doświadczyłaś wiele cierpienia. Trudno było ci się odnaleźć w tym miejscu, z pewnością byś je opuściła, gdyby nie ta przeklęta kwarantanna.

Zatrudniłaś się jako służka u jednego z tutejszych kupców, wszystko szło wspaniale, dopóki przypadkiem nie stłukłaś jakiejś drogiej wazy podczas rodzinnego obiadu. Kupiec nawrzeszczał na ciebie, a także popchnął i uderzył w twarz, zachowywał się jak cham i prostak. Miałaś tego dość, i zwyczajnie wybiegłaś z domu. Nie masz żadnych perspektyw na życie, jedynie kilka koron w sakiewce, i dziwne przeczucie, że coś się niedługo odmieni.

*** Diego d’Epinosa ***

Szedłeś luźnym krokiem portową uliczką, ty także utknąłeś w Vizeayi. Odeskortowałeś swoją klientkę aż do Alquezaro, jednak kolejne zlecenie wymagało twojej obecności w Zaraguz, mieście po drugiej stronie łańcucha gór Irannskich. Jesteś tutaj od trzech dni, i nie wygląda na to, aby zniesiono kwarantannę w najbliższym czasie. Podczas podróży widziałeś skutki tej dziwnej choroby, gorączka, wymioty, rosnące wrzody ropne na całym ciele, a w końcowej fazie napady agresji i śmierć w wyczerpania. Co dziwne, miałeś nawet kilka okazji, aby zarazić się tą chorobą, jednak wychodziłeś z tego cało. Przykładem może być potyczka z zarażonymi banitami w okolicach miasta.

Spacerowałeś tak, mając nadzieję znaleźć jakieś wyjście z tej stacji, port wydawał się ku temu najlepszym miejscem. Jest tutaj wiele statków, jednak wszystkich pilnuje straż miejska, w dodatku wczoraj spalono kilka z nich, w ramach demonstracji prawa panującego w mieście. Nikt nie chce zostać zarażonym, dlatego nie można ani opuszczać, ani wjeżdżać do miasta, jedynie posłańcy i burmistrz mogą opuszczać to miejsce.

Zauważyłeś nieprzyjemną sytuację, pomiędzy drewnianymi budynkami, na środku wąskiej uliczki była grupka mężczyzn, na oko 6-7. Każdy z nich uzbrojony, każdy podchmielony. Stali w okręgu, jednak dopiero, gdy podszedłeś bliżej, zauważyłeś co się działo. W środku stał krępy i barczysty krasnolud, z rudą czupryną i bez jednego oka. Trzymał na dystans zapijaczonych marynarzy za pomocą topora, jednak był okrążony. Obrzucali go inwektywami na temat jego dziedzictwa, oraz niego samego. Nie podoba ci się to, nigdy ci się nie podobał typowy Estalijski rasizm wobec krasnoludów, które siedzą w podziemiach.

*** Thalgrim Aragruz Skragnisson Gurgarng ***

Wdałeś się w burdę, kolejną już. Nic innego w tym mieście robić nie można, a jedyne potwory to podobno w morzu siedzą, więc nie chciało ci się nosa wyściubiać z tej mieściny. A na bójki narzekać nie można było, ale jedynie w portowych karczmach, bo im głębiej w kierunku rynku, tym porządniej, i więcej straż. Ci ludzie, którzy jednak cię zaczepili nie mają pojęcia o „przyjacielskich” bójkach na pięści. Jest ich siedmiu, a każdy uzbrojony w kord. Szynkarz nie chcąc rozlewu krwi w swoim lokalu wyrzucił was na zewnątrz. W twoich żyłach płynie sporo procentów, jednak tobie to służyło, im nie. Mówią do ciebie po Estalijsku, nic nie rozumiesz, ale wiesz, że cię obrażają. Rozpłatałbyś ich z chęcią na kawałki, jednak czekasz na ich ruch. Wydaje ci się, że nie wiedzą kim jesteś. Tak jak większość ludzi w tym mieście. Wydaje ci się, że nigdy nie słyszeli o krasnoludzkich zabójcach, w dodatku myślą, że przewaga liczebna coś im da. Czy warto przelać ich krew?

*** Wulryk Person ***

Na rynku panowało poruszenie. Robotnicy przygotowywali podest, podejrzewasz, że wkrótce kogoś zetną, albo też burmistrz ma coś ważnego do powiedzenia na temat kwarantanny panującej w mieście. Z tego, co ci wiadomo, wynika, że miejscowi tak bardzo boją się uchodźców, których tłumnie widziałeś w drodze do miasta, że postanowili się odizolować od reszty. Od czasu do czasu jedynie kilka zbrojnych oddziałów wyjeżdża z miasta, a wracają na czele wozów, widocznie przygotowania idą pełną parą. Kwarantannę wprowadzono dwa dni temu, a jedynymi osobami, które protestują, są przyjezdni, a jest ich niewielu, nie licząc chłopów z okolicznych wiosek.

Zatrzymałeś się u miłej bibliotekarki, która ma swój sklepik niedaleko runku, w ciasnej uliczce. Trafiłeś tam całkiem przypadkiem, a Margarita zaproponowała ci spędzenie kwarantanny u siebie. Nie sądzisz, aby miała jakikolwiek związek z Chaosem, czy coś w tym rodzaju. Przejawia jedynie nikły talent do telekinezy, a w swoich zbiorach ma kilka interesujących tomów, w większości dotyczących historii magii. Wydaje się być miłą, trzydziestoletnią kobietą. Rzadko spotykane, ale ten kraj znacznie różni się od Imperium, także pod tym względem.

Sądzisz, że dzisiejsze wystąpienie burmistrza wyjaśni wiele spraw. Skoro miasto ma zamiar odizolować się od „zarażonej” reszty, to powinna przynajmniej wypuścić wszystkich przyjezdnych, a nie zamykać ich wspólnie z mieszkańcami.
 

Ostatnio edytowane przez Revan : 31-01-2008 o 00:24.
Revan jest offline