Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2008, 12:37   #29
maciek.bz
 
maciek.bz's Avatar
 
Reputacja: 1 maciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skałmaciek.bz jest jak klejnot wśród skał
Elran zgrabnym ruchem wyciągnął sztylet, przymierzył i rzucił, trafiając jednego z goblinów w brzuch. Ten, ranny padł na ziemię. Szkoda było tylko sztyletu. Teraz zwietrzył swoją szansę. Zamarkował cios i rzucił się do ucieczki jako pierwszy. Biegł w stronę Procambur.
Tymczasem Belegris zaplątany w walkę unikał kolejnych ciosów. Jednak gdy zobaczył, że Elran już ucieka postanowił również zrobić to samo. Okręcił się na pięcie i z całych sił ruszył w las. Zręcznie mijał wszystkie drzewa przeskakując nad mniejszymi krzewami. Nie słyszał odgłosów pogoni.
Brog również ruszył do ucieczki mając nadzieję, że przyzwany pies chociaż na chwilę powstrzyma napastników. Niestety pies zniknął po chwili. Krasnolud wiedział, że jest wolniejszy od goblinów, ale mimo to biegł. Gobliny biegły od strony lasu, więc Brog udał się traktem, za Elranem. Wciąż go widział, to jest najważniejsze. O dziwo, udało mu się nawet go dogonić. Wraz z półelfem, ramię w ramię uciekali. Za nimi rzuciły się gobliny. Nie widać wśród nich jeźdzców.

Elran i Brog

Elran przypomniał sobie, że w tych okolicach znajduje się wioska Maerstar. Postanowiliście się udać w tamtą stronę. Biegniecie pędem przed siebie, a niecały kilometr, który dzieli was od wioski, zdaje się dłużyć w nieskończoność. Za wami słyszycie porykiwanie i chichoty małych, okrutnych zielonoskórych istot, które gonią was z mrożącą krew w żyłach radością. Wreszcie-nad niskimi drzewami zauważacie pasemka dymu, które leniwie rozpływają się po błękitnym niebie. Ku waszemu zdziwieniu - gobliny nie zwalniają biegu. Przeciwnie, kiedy zauważają dym, przyspieszają tempa, niemal nie dając wam oddychać. Przez cały ten czas, za plecami, słyszycie szczęki zwalnianych cięciw i za każdym razem serce tak samo podchodzi wam do gardła. Strzały jednak z reguły chybiają celu, tylko czasem stukając o wasze pancerze. Wypadacie zza zakrętu jak szaleni, niemal z goblinami na plecach. Widzice wioskę, zbudowaną tuż przy końcu lasu. Przez jej środek biegnie droga, rozszerzająca się w jednym miejscu, tworząc niewielki ryneczek ze studnią po środku. Domy tuż przy drodze stoją w równym rzędzie, ale im bardziej oddalają się od traktu, tym rozmieszczone są bardziej nieregularnie. Waszą uwagę najbardziej przykuwa fakt, że wioska zdaje się być... kompletnie pusta, mimo tego, że z daleka wygląda na zamieszkaną. Na ulicach stoją wozy załadowane towarem i pootwierane stragany, z kominów snuje się wspomniany już dym... Dziwne wrażenie potęguje też fakt, że wokół osady panuje kompletna cisza, jeśli nie liczyć wrzasków goblinów dolatujących zza waszych pleców. Nie macie jednak czasu na zastanowienie, gdyż całą mocą koncentrujecie się na biegu. Kiedy tylko z krzykiem wpadacie w obręb wioski, czujecie mocne pchnięcie. Nie jesteście w stanie mu się oprzeć i padacie na ziemię. Wycieńczenie odbiera wam na dłuższą chwilę oddech i przytomność. Kiedy się ocknęliście widzicie coś dziwnego. Wcześniej widzieliście pustą wioskę, a teraz jest w niej dużo ludzi! Prawdę mówiąc, aż za dużo. Rozglądacie się wokół siebie i już wiecie co spowodowało silne pchnięcie. Całą wioskę otacza dziwna matowo-biała, lekko prześwitująca kopuła. Widzicie przez nią lekko rozmyte sylwetki goblinów, które wśród dzikich chichotów udają się w kierunku lasu. Wyglądają, jakby spełniły swoje zadanie. Podchodzi do was człowiek ubrany w bogate szaty i mówi:

-Witam. Jestem Ermond i jestem tutaj burmistrzem. Na pewno macie jakieś pytania w związku z tym, co się tutaj wydarzyło. Wygląda na zakłopotanego, jakby sam nie wiedział co się tu dokładnie dzieje.


Belegris

Na szczęście gobliny odpuściły sobie pogoń. Pewnym krokiem zmierzasz przez las zastanawiając się, co teraz ze sobą począć. Przypomniałeś sobie, że gdzieś w okolicy znajduje się wioska Maerstar. Może tam powinieneś skierować swe kroki ? Twoje rozważania przerywają jednak jakieś głosy. Padasz na ziemię i czołgasz się w kierunku źródła tych dźwięków. Widzisz obóz, który w zapadającym się powoli mroku jest oświetlany przez pięć dużych ognisk. Nie byłoby to specjalnie dziwne gdyby nie fakt, że obozowisko znajduje się głęboko w lesie i że obok czwórki widocznych tam ludzi, jest tam setka lub więcej... goblinów. Wygląda na to, że te dwie rasy żyją tutaj jednak w należytej i przyjacielskiej komitywie. W dodatku wszyscy wyglądają na dość zajętych tym co robią - czy to czyszczenie broni, czy to wybijanie zębów denerwującemu zielonoskóremu koledze... Obóz rozłożony jest dość standardowo. Mniej więcej po środku, acz trochę w głębi stoi największy z czterech ciemnopurpurowych namiotów. Przed nim też płonie największe ognisko. Dookoła ludzkich namiotów stoją niewielkie, zbudowane z gałęzi, goblińskie szałasy. których nie jesteś w stanie policzyć, ze względu na szybko postępujący zmierzch. Kiedy tak się przyglądasz z największego namiotu wychodzi postać, cała w czerni i ciemniej purpurze. Z tej odległości nie jesteś w stanie dokładnie zobaczyć rysów twarzy, jednak daje się zauważyć pociągła twarz, spiczasta bródka, krótkie czarne włosy i sylwetka, która kojarzy się z postacią maga. Za pasem postać ma dwie różdżki, a okryty jest płaszczem w pajęcze wzory. Po ramieniu mężczyzny porusza się dość duży pająk. Mag podchodzi do innego mężczyzny i zaczyna z nim dyskutować. Nie wiesz, czego może dotyczyć rozmowa, ale ze strzępków docierających słów orientujesz się, że obóz ma niedługo zostać zwinięty. Masz też wrażenie, że związek z tym ma też pobliska wioska Maerstar. Nagle dostrzegasz poruszenie z północnej części obozu. Po chwili wjeżdża tam dziesiątka goblinów na wilkach, dowodzonych przez postać z kolorowym pióropuszem na głowie. Nie przyglądasz się jej dokładnie, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że wilki mogą cię bez problemu wywąchać. Już po chwili odczołgujesz się na bezpieczną odległość od polany.
 
maciek.bz jest offline