Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2008, 16:13   #5
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
"Mały" Otto

Życie małego, bezdomnego chłopca w małej mieścinie nie jest usłane różami. Dzień w dzień dziecko zmuszone było do walki z przeciwnościami losu, dzień w dzień wiatr wiał mu w twarz. Jak nie kradzież, to błagalne oczka przed jakąś kobietą, tak czy inaczej jedzenie miał prawie zawsze. Dziś niestety o jakikolwiek kawałek suchego chleba było trudno. Jakiś mężczyzna, najprawdopodobniej piekarz żałował mu starej bułki, która i tak zostanie zjedzona jak nie przez kury to myszy. Świat był zły... Tak przynajmniej myślał Otto.

- Wracaj tu gnojku! - słyszał za sobą krzyki mężczyzny.
- Temu panu coś dziś na głowę pało, jeśli myśli że tam wrócę. Pffi - skomentował w myślach słowa wieśniaka.

Pędził ile sił w małych, krótkich nóżkach przez jakieś uliczki, nie patrząc czy wdepnął w jakieś pomyje czy też w inne świństwo. W pewnym momencie zaczęło braknąć mu tchu, zwolnił i po chwili dopiero zauważył, że nikt go już nie goni. Przystanął, oparł ręce na kolanach i zgarbił się, oddychając głęboko.
- Trudno ostatnio o jedzenie... - pomyślał smutno.

Ruszył powoli przed siebie z zamiarem ukrycia sie w swojej kochanej samotni, w starym domku, który kilka lat temu spłonął prawie doszczętnie. Zachowała sie tam małe pomieszczenie pod schodami. Jeszcze nikt go tam nie znalazł i dla tego tak bardzo kochał to miejsce.

Uradowany tym, że go nie złapali szedł sobie spokojnie, zastanawiając się jak zdobyć jedzenie. W pewnym momencie ujrzał pewne ogłoszenie. Podszedł do niego i zaczął czytać. Trochę minęło nim skończył lekturę bowiem sylabizując naprawdę trudno się czyta a nauki tej czynności to on nie pobierał.

- Jest nadzieja... Spotkanie w karczmie, może będzie jedzenie? Najem się, napije a potem ucieknę. - przeszło chłopaczkowi przez myśl a usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu.

Po krótkim marszu doszedł do gospody, o której mowa była w ogłoszeniu. Otworzył powoli drzwi i rozejrzał się. Ludzie zebrani w przybytku dostrzegli małego, zaledwie 130cm wzrostu, chłopca ubranego w jakiś stary kaftanik skórzany i spodnie, równie stare jak sama kurtka dziecka. Nogi obute w jakieś stare, brązowe łapcie. Na głowie nosił skórzaną czapeczkę, z pod której wystawały blond włoski. Z pod grzywki opadającej na czoło dziecka można było ujrzeć duże, fioletowe oczy. Klajniak w ręku trzymał dziwny kij niewiadomego pochodzenia.

Otto rozejrzał się po przybytku i ujrzał kobietę przy jednym ze stołów. Podszedł do niej i wgramolił się na krzesło niedaleko Niej.
W tym momencie zaburczało mu w brzuchu i spuścił wzrok, spoglądając na blat przed sobą.

- Ej, wszystko w porządku? - usłyszał kobiecy głos.

Szybko poderwał głowę do góry tak, że czapeczka spadła z niej na ziemię. Uśmiechnął się głupkowato i podniósł swoje nakrycie głowy

- Nie, proszę Pani. - uśmiechnął się jeszcze szerzej - Nic mi nie jest.

Po chwili dotarła reszta ludzi, który pewnikiem tak jak on przyszli na kolację. Jakiś mężczyzna zabrał głos lecz mało to obchodziło chłopca, który wpatrywał się w dziewczynę jak w obrazek. Kogoś mu przypominała, te szpiczaste uszy, jak by kiedyś je widział.

Gdy mężczyzna skończył i zabrał się do wyjścia Otto stanął na krześle ze zdziwioną miną i spojrzał za nim.

- A darmowa kolacja?! - spytał, podnosząc głos.
 
Panda jest offline