-Witam. Jestem Ermond i jestem tutaj burmistrzem. Na pewno macie jakieś pytania w związku z tym, co się tutaj wydarzyło. Wygląda na zakłopotanego, jakby sam nie wiedział co się tu dokładnie dzieje. "No właśnie, co się właściwie wydarzyło?"-pomyślał Elran. Jeszcze dłuższą chwilę leżał na ziemi starając się odzyskać oddech i pamięć sprzed ostatnich... no właśnie, ilu - kilku? kilkunastu? a może kilkudziesięciu minut? Adrenalina popychająca go wcześniej do morderczego biegu powoli się ulatniała zostawiając uczucie zupełnego wyczerpania i wirujące kręgi przed oczami. Uspokoił już oddech ale wszystkie mięśnie miał jak z waty, jutro nie będzie mógł się ruszać. Pomimo fatalnego stanu udało mu się uporządkować wszystko, co doprowadziło go do tajemniczej wioski: zmasakrowana karawana, nagły atak goblinów, walka Belegrisa i Broga, ucieczka i doganiający go krasnolud. Pościg zakończył się gwałtowną utratą przytomności. "To pewnie przez tą barierę." Potrząsnął głową i spojrzał jeszcze raz, starając się upewnić, czy półprzezroczysta ściana nie jest tylko efektem wycieńczenia ale ciągle ją widział. "Dobra, nadszedł czas dowiedzieć się czegoś więcej o najnowszej historii Maerstar. Nie pamiętam, żeby ktoś wspominał o jakiś magicznych murach w tej okolicy." -Witam, panie burmistrzu-powiedział, wstając z trudem.-Jestem Elran, podróżnik, a to jest mój towarzysz Brog. Z pańskiej miny wnioskuję, że nieczęsto witacie tu gości przybywających stamtąd-tu wskazał głową w kierunku ostatnich rozmazanych zielonoskórych sylwetek.-Z chęcią dowiemy się, dlaczego przybycie wędrowców wywołało takie zbiegowisko, jednak wszystkich wyjaśnień i opowieści wysłuchamy najchętniej w jakimś zacienionym miejscu przy jakimś chłodnym napoju. Bo macie tu karczmę, prawda?-spytał z nadzieją w głosie. Jeśli wioska nie posiadała gospody, niewątpliwie dział się bardzo źle. |