Elf powiódł wzrokiem za człekiem dopominającym się o swój posiłek. Gdy zobaczył, iż ten klęka przed kapłanem Mananna, zaniemówił z wrażenia.
- Witaj o szanowny kapłanie Mananna. Me oczy radują się Twoim widokiem, gdyż dawno już odkąd wyruszyłem z rodzinnych stron, nie napotkałem wyznawcy a co dopiero kapłana boga którego i ja wyznaję.
Ukłonił się głęboko po czym kontynuował.
- Nazywam się Lilawander i będę zaszczycony móc także wysłuchać Ciebie panie, aby i me uszy radowały się wielce. Dawno już nie słyszałem opowieści morskiej czy religijnej związanej z bogiem, którego czcimy. Wpierw jednak pozwól zaoferować sobie trunek, abyś nie mówił o suchym gardle.
- Jeśli mógłbym też prosić o błogosławieństwo… minęły już lata odkąd ostatni raz kapłan Mananna udzielił mi błogosławieństwa, a że chciałbym by moje losy w przyszłości znów związały się z morzem, myślę, że takie błogosławieństwo przybliży mnie do celu. Oczywiście przyjmij też panie datek dla sługi Mananna, skromny lecz płynący z serca.
Elf czekał na przyzwolenie i reakcję kapłana, jeśli gotów był przyjąć datek, niezależnie od błogosławieństwa, elf wręczył mu dwie złote korony. |