Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2008, 15:36   #7
Bulny
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=qhtgxS6z9yo[/MEDIA]

- Ta czerwony frajerze. I może potem kupimy sobie kawkę i zjemy pączka co? - Powiedział osiłek z perfidnym uśmieszkiem na twarzy. Barman w tym czasie zirytowany wyciągnął z pod lady pompkę mierząc w całe towarzystwo po kolei. Zazwyczaj celował w osobę która aktualnie mówiła.

Najpierw na jego cel poszedł indianin. Potem wkurzony człowiek, który właśnie podniósł się z ziemi i podszedł z oburzoną miną do gangera, podnosząc na niego głos. Napastnik jednak nie odwracał się w jego stronę patrząc na Michelle która również pełna złości przemówiła. Potem jednak, gdy do baru weszło dwóch uzbrojonych po zęby kolesi, właściciel speluny odłożył gnata na ladę, gdyż sam mógł zostać wzięty za agresora. Po prostu czekał już tylko na rozwój wydarzeń.

Gdy jeden z mężczyzn stanął przy drzwiach i odbezpieczył swój karabin snajperski, gość w bandamie najwyraźniej drgnął i wypuścił z ręki kastet, który upadł z brzdękiem na drewnianą podłogę. Widać było iż zna się na broni, gdyż zwykły laik miałby problemy z rozpoznaniem brzmienia zamka, a po tym gościu widać było, że zaczął się bać. Wszystkiego dopełnił O'Connor podchodząc do niego. Nie usłyszał odpowiedzi na swoje pytanie o piosenkę, lecz gdy wypowiedział tekst o "przyjacielskiej radzie" człowiek popatrzył na niego. Może jeszcze nie srał ze strachu, ale widać było że boi się już o swoje życie.

- Najmocniej przepraszam za sprawione przez nas problemy. Postaramy się nie wchodzić już państwu w drogę. - Rzekł bandyta, po czym obrócił się w stronę drzwi. Gdy szedł do wyjścia obrócił głowę w kierunku samochodu Michelle. Towarzysze osiłka, którzy tam byli momentalnie zniknęli bez śladu. Tim mimowolnie skierował głowę tam gdzie patrzył ganger i ujrzał również nadjeżdżającego jeepa z ckm'em na pace. W środku siedział koleś wyglądający na szeryfa. Po wyrazie twarzy wychodzącego mężczyzny można było wydedukować iż nie rusza go widok nadjeżdżającego stróża prawa. Wyszedł jedynie i już miał trzasnąć drzwiami, gdy wychylił się jeszcze mówiąc:
- Metallica... - Potem odszedł. Przez okno zobaczyliście jak macha ręką szeryfowi w geście powitalnym. Sędzia odwdzięczył się tym samym, po czym wszedł do środka.

- Czołem Malcolm! - przywitał się z barmanem - Dla mnie to co zwykle.
Po tych słowach gospodarz wyciągnął z pod lady butelkę przedwojennej whyskey. Było jej już bardzo mało. Może na dwie szklaneczki by starczyło. Właściciel nalał trochę do jednej szklanki, po czym zakręcił korek i podał alkohol stróżowi prawa. Tamten usiadł przed ladą, po czym obrócił się i popatrzył na was mówiąc:
- No co się tak gapicie. Widzę że poznaliście już Arthura. Miły koleś nie? - Jego mina wskazywała na to, wcale nie przejmował się napadem na was. Można było z niej wyczytać nawet rozbawienie. Perfidne bezczelne rozbawienie waszą sytuacją. No dobra... Koleś może nie życzył wam źle, ale postawa faceta delikatnie was denerwowała.
- Pewnie żeście przyjezdni? Tak... On zawsze szuka przyjezdnych frajerów żeby ich postraszyć i przejechać się parę razy po mieście ich wozami. W gruncie rzeczy jest nieszkodliwy. Auta potem zwraca... Co z tego że z pustym bakiem? Co was sprowadza na takie zadupie? - Ciągnął sącząc powoli trunek...
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 10-02-2008 o 22:31.
Bulny jest offline