Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2008, 21:15   #126
kitsune
 
kitsune's Avatar
 
Reputacja: 1 kitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwukitsune jest godny podziwu
Rozdział piętnasty
Czy dobro zawsze triumfuje?

[media]http://schlaufox.googlepages.com/09_desiderii_marginis-untitled.mp3[/media]Wilk zebrał się w sobie i powoli wstał, krew popłynęła po zlepionym futrze wąskim strumyczkiem. Sapnął i warknął z przejmującego bólu, ale ustał. Był w końcu Wielkim, Złym Wilkiem. Ani razu się nie odezwał. Łypał tylko na zgromadzone przed nim dzieci. Łypał wzrokiem złym, wściekłym. Przekrwionymi ślepiami, rzucając kose spojrzenia na Kubę, Piotrusia, Michasia i pozostałych. Znów mlasnął jęzorem, jakby na myśl, jak smaczne musi być kruche ciałko dzieci. Bo przecież nadal pozostał Wielkim, Złym Wilkiem. I do tego Wilkiem żywym, pozbawionym potwornych ostrzy, które swą dobrocią zdjęła z niego Misia. Nie wiedział jak, ale to przecież one. Te dzieci, choć takie malutkie umiały czarować!!! Wyczarowywać z niczego przedmioty, rzeczy, nawet żywe istotki, jak te małe warchlaki, które go zmyliły. Ale nadal były dziećmi, małymi, głupiutkimi, skoro go wypuściły, choć był przecież Wielkim, Złym i Zdolnym do Regeneracji Wilkiem!

Bestia poczuła napływające siły, wyprostowała się, a dzieci mogły dojrzeć, jak wciąż krwawiące rany zasklepiają się. Krew przestaje płynąć po sierści, pokiereszowany pysk jest ponownie zdrowy i, co gorsza, wykrzywiony w parodii uśmiechu. Wilczysko ryknęło z całych płuc, a dzieci zbiły się w gromadkę. I w tej jednej chwili niektórzy z nich zrozumieli jak bliscy się sobie stali. Piotruś zasłonił sobą Misię, która starała się chronić Michasia. Kuba i Jaś rzucili się przed Alusię, która pisnęła przerażona. Michaś, choć zasłonięty przez Misię i Piotra prób wał przedrzeć się do małej dziewczynki z koteczkiem.

Wilk ponownie ryknął. Jeszcze głośniej, potwierdzając swą reputację Wielkiego i Złego. Z obu chatek, w których zabarykadowały się w międzyczasie świnki dosłyszeli radosny kwik i wrzask:
- Dobrze wam kwiiin tak! Mordercy!
A Wielki, Zły Wilk napiął mięśnie, uniósł łapska i zastygł w bezruchu:
- Postać ludzka?!Mylisz się dziewczynko! Mylicie się! Jestem bestią, jestem waszym strachem.

Kuba zrezygnowany uniósł strzelbę, Jaś chwycił oburącz deskorolkę. Piotruś otworzył brzytwę, Michaś po prostu pięści. A Misia i Alusia wciąż liczyła na coś, nie wiadomo na co… Wielki, Zły Wilk warknął zeźlony:
- I co? Mam w sobie to dobro, czy jak wy to zwiecie? Macie szanse uciec, wykorzystajcie ją. Za godzinę, może dwie ruszam w pościg. Po to byście poczuli strach, byście bali się przed śmiercią. A wreszcie was pożrę! Już zmykajcie!

Dzieci zaczęły się tyłem wycofywać, wciąż w grupie, ciasnej gromadce. A Wielki, Zły Wilk przysiadł na trawie i wbił zmęczony wzrok w ziemię. Zmrużył ślepia i mamrotał pod nosem:

- Odejdź… odejdź mówię… nie będziesz mi … mówić… co mam robić – cedził, mocno zaciskając zębiska. Nagle chwycił się za potworny łeb, czując przeszywający czaszkę ból i… wyprostował się jak struna, wyrzucając z siebie rozedrganym rykiem:

- Odejdź!!! Zostaw mnie!!! Nie uczynię tego!!! Nieeee zabijęęęę ich!!!
Dzieci zatrzymały się jak wryte i z kilkunastu metrów wpatrywały się szeroko otwartymi oczyma w Wielkiego, Złego Wilka, który rzucił się w strasznych męczarniach na trawę. Skóra na jego korpusie zaczęła się w kilku miejscach uwypuklać, wybijać niczym szczyty futrzastych gór. I wreszcie rozdarła się w kilku miejscach na raz. Z ciała wyskoczyły okrwawione ostrza, a z pyska wilka buchnęła krew. Wszystkie dzieci wręcz poczuły, jak każdy włos na ich ciele staje dęba i ten dziwny zapach, jak wtedy, gdy piorun uderzy w pobliżu. Wszystkie dzieci poza Piotrusiem, który padł, kiedy rozpalona igła bólu przenicowała mu mózg.

***

- Jak… on… śmiał!!!? Jak!? Jak!? Jak!? – Zgniły Król z furią uderzał się w czoło pięścią. Kawałki brudnej, pokrytej nalotem skorupy poleciały w różne strony. – Giń bydlaku!! Giń!!! Giń Wilku!!! Giń!!!
Płascy karciani, strażnicy jak jeden mąż zaczęli skandować:
- Giń! Giń! Giń! Giń!
Zgniły król ze wściekłością rzucił w nich ciężkim, złotym berłem skrzącym się od klejnotów. Jedna z żywych kart rozpadła się niczym konfetti, a pozostali strażnicy rozpierzchli się przerażeni:

- Przecz stąd wy nędzne sługusy!!!! Precz!!! Gdzie Brzydkie Kaczątko!!! Gdzie Kot W Butach!!! Natychmiast do mnie!!! Niech dostarczą do mnie dzieci!!! Chce je pożreć!!! Pożreć!!!

Echo niosło się po mrocznych wnętrzach wielkich sal Zamku Zgniłego Króla, który miotał się na tronie. Łańczuszki, bransoletki, dzwoneczki i kolczyki zdobiące jego parszywe cielsko dzwoniły niczym kajdany. Tron skrzypiał niczym lina z ostrzem gilotyny. Zgniły Król momentalnie się uspokoił i pięknym, melodyjnym głosem zwrócił się do swoich poddanych, którzy poukrywali się w najciemniejszych zakamarkach Sali:

- Moje dziatki, wyjdźcie, nie bójcie się, wasz ukochany król już się na was nie gniewam. – A potem dodał mściwym szeptem już do siebie. – Wielki, Zły Wilku, gdybym mógł cię zabić więcej niż jeden raz…

***


...przez chwilę wyglądał jak wielki, stary, dobroduszny pies lub mądry basior...

Piotruś ocknął się z bólem głowy, gdy Misia troskliwie ocierała mu czoło mokrą szmatką. Oboje dzieci wstało i podeszło do pozostałych, które zgromadziły się wokół Wielkiego, Złego Wilka. Bestia leżała bezwładnie z wywalonym jęzorem. Wyglądała strasznie. Ostrza znów zniknęły, ale pozostało zmasakrowane ciało.

- Nie mam ludzkiej postaci… nie jestem człowiekiem… nie ma we mnie nic dobrego dziewczynko… Alusiu… tak? Tak masz na imię? Ładnie…
Wielki, Zły Wilk przymknął ślepia, ze strasznej rany w brzuchu wilczym znów chlusnęła krew.

- Uważaj Misiu … na Zgniłego Króla… to szaleniec… raz chciał, bym was pożarł, raz… bym… tylko postraszył. Uciekajcie przed… nim… Każdy się go bał… nawet ja… Jako chyba jedyny … umie czarować … w Krainie… poza wami… poza wami … moja dobra Misiu…

I Wilk uśmiechnął się, tak normalnie. I przez chwilę wyglądał jak wielki, stary, dobroduszny pies lub mądry basior:
- Boli… po raz pierwszy tak boli… że w sercu … kłuje… miałeś rację… Michasiu… Jasiu.. ze mnie by już nic nie było… za dużo zostawiłem za … sobą…

Kuba nagle poczuł, że Poradnik Skauta podskakuje w plecaku, jakby chciał wydobyć się na zewnątrz. Alusia nachyliła się nad bestią, a ta jak najzwyklejszy pies polizała ją po małych rączkach. A potem Wielki, Dobry
Wilk spokojnie umarł.
 
__________________
Lisia Nora Pluton szturmowy "Wierny" (zakończony), W drodze do Babilonu


kitsune jest offline