Do Kruka dotarły tylko dwie rzeczy:
Pierwszą i nawiasem mówiąc najważniejszą było to że dostał wódkę. Z szybkością błyskawicy otworzył butelkę i opróżnił ją niemal do połowy. *Ścierwo*
Drugą rzeczą były słowa nieznajomego, który powiedzial o tamowaniu krwawienia.
Ręce powoli przestały mu drżeć. Wziął kilka bandaży od Cichego i z nadzwyczjną precyzją założył rannemu opatrunek. Krwawienie na jakiś czas zostało powstrzymane.
-Teraz...przenieśmy go do...twojego domu - rzekł do nieznajomego. Jeśli miał operować rannego potrzebowal do tego stołu. No i kilku niezbędnych rzeczy...
*Pomóż mu, pomóż mu* cichutki dziewczęcy głos szumiał mu w głowie. *Dlaczego to robię? Dlaczego?*
*Bo nie jesteś złym człowiekiem, przecież masz dobre serce i wiedziałam to od dawna*
*Wybaczysz mi???*
*Tak wybaczam ci...tylko mu pomóż*
Czy był to efekt działania alkocholu czy po prostu w Kruku odezwały się dawno nie słyszane ludzkie uczucia? W każdym razie nagle zapragnął pomagać. Poczuł sie potrzebny...Mógł odpokutować za błędy z przeszłości... |