Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-02-2008, 22:41   #8
Lord Artemis
 
Lord Artemis's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumnyLord Artemis ma z czego być dumny
Gdy tylko Artemis zdał sobie sprawę z tego, ze w Karczmie jest za cicho oderwał się od rozmyślań... Paru mieszkańców popatrzyło na niego jednak szybko odwrócili wzrok... Trzech mężczyzn... Wyglądali na „miłych”, zwłaszcza jeden z dość mocno zmasakrowana twarzą... A żeby było weselej skierowali się w stronę samotnie siedzącego wojownika...

-To jest nasz stół kurwa Twoja mać!- Ryknął jeden z nich w stronę Artemisa.

No i znów się posrało!!

Artemis był otoczony i chociaż sytuacja była co najmniej irytująca zachował stosunkowy spokój... Jedynie lekko wydęta żyła na skroni ukazywała napięcie jakie kłębiło się w Artemisie....

- Panowie... Spokojnie!!!- Rzekł Artemis do stojącego przed nim szpetnego człowieka- Dopiero co przybyłem do miasta.... Poza tym stół był wolny i nigdzie nie pisze, że jest czyjś.... Zaraz zwolnię stół...

Katem oka przyglądnął się grubasowi... Oceniał szanse, barczysty jak dąb mężczyzna stał przed nim... Za sobą czuł obecność Blondyna...
Mam was, -Pomyślał- Zatańczycie tak jak ja wam zagram... Grubas będzie powolny, nie ma, co... Zbyt duża waga... Ten z pokancerowanym ryjem chyba ma problem z parowaniem ciosów skoro dał się tak oszpecić, trzeba tylko znaleźć lukę... Blondyn chyba kulał??? Tylko Kurwa, na którą nogę?!

Artemis nie był tchórzem... Umiał walczyć... Nie docenili go!! Stoczył wiele walk i przyjął parę mocnych lekcji... Nie był byle pierwszym wieśniakiem, który płaszczyłby się teraz i błagał o życie... Nie był tez jakimś niedoświadczonym leszczem, co to da się łatwo załatwić.... O nie!!!!! Przybył tutaj na turniej... Aby walczyć...

Myślę, ze uznam to za mały trening... Ostatecznie jeżeli nie oni to Ja!!! raz kozie śmierć...- Rzekł w myślach i uśmiechnął się paskudnie... Krew zawirowała w żyłach...Artemis po chwili odezwał się do łotrów:
- Z drugiej strony nie wyglądacie mi na takich, co łatwo odpuszczą.. Więc....- Mówiąc to Kopnął nogą w stół tak, że ten poleciał w nogi brzydala,zarazem odbił się razem z krzesłem w tył- w stronę blondyna. A przy okazji szybko skonstruowanej akcji w locie złapał miecz i ciął nim na oślep w stronę grubasa... Uderzył plecami o coś twardego co głośno jękło... Coś trzasło.... Kość blondyna czy tylko noga od stołka??
 
__________________
Śmierć uśmiecha się do każdego z nas. Jedyne co możemy zrobić, to uśmiechnąć się do niej...

Ostatnio edytowane przez Lord Artemis : 28-02-2008 o 23:29.
Lord Artemis jest offline